Materiał we współpracy z Polską Izbą Ubezpieczeń
Co z punktu widzenia branży ubezpieczeniowej zmieniło wejście do Unii Europejskiej?
- Sama branża zmieniła się bardzo, ale w 2004 r. nie było żadnej rewolucji. Wcześniej spełnialiśmy już unijne wymogi. Przygotowania objęły wszystkie aspekty działalności ubezpieczeniowej, od ustawy o działalności ubezpieczeniowej, wprowadzenie unijnego systemu wypłacalności, po kwestie ubezpieczeń obowiązkowych, pośrednictwa, a nawet rachunkowości. Wszystkie kluczowe obecnie dla rynku ubezpieczeniowego regulacje powstawały już z udziałem Polski.
- W ciągu 20 lat rynek wzrósł trzykrotnie, a w ubezpieczeniach majątkowych czterokrotnie. Ważniejsze niż dane liczbowe są jednak zmiany jakościowe. Na polskim rynku od początku lat 90-tych działają zagraniczni ubezpieczyciele przynosząc kapitał oraz know-how. Bardzo szybko okazało się, że potrafimy tę wiedzę sprawnie wykorzystać i wprowadzić takie rozwiązania, które dziś stają się dla zachodnich krajów wzorcem. Tak jest m.in. w likwidacji szkód, w której jesteśmy liderem, zwłaszcza we wprowadzaniu technologicznych, proklienckich rozwiązań. To także zasługa informatyzacji, która przyspieszyła szczególnie w pandemii. Dzięki rozwojowi technologii ubezpieczyciele dzisiaj coraz lepiej szacują ryzyko i dostosowują do niego składki. Przez ostatnie 20 lat oferta ubezpieczeń stała się bardziej zróżnicowana i lepiej dopasowana do potrzeb klientów. A dzięki temu bardziej dostępna. Polacy z roku na rok ubezpieczają się chętniej.
Obecność w UE to także konieczność spełniania określonych wymogów.