Reklama
Rozwiń

Andrzej Głogowski: Chciałbym by samorząd radców prawnych był jak wybitny hokeista

Dobry hokeista jedzie za krążkiem i strzela do bramki. Ale wybitny jedzie tam, gdzie krążek dopiero będzie. Dlatego samorząd w kwestii legislacji musi być bardziej aktywny i patrzeć szerzej, także na kwestie stricte gospodarcze - mówi Andrzej Głogowski, kandydat na prezesa Krajowej Rady Radców Prawnych.

Publikacja: 08.11.2024 05:04

Andrzej Głogowski

Andrzej Głogowski

Foto: Andrzej Głogowski/LinkedIn

Dlaczego zdecydował się Pan kandydować na prezesa KRRP?

Bo chcę zmienić styl kierowania samorządem – z wodzowskiego na partnerski. Lubię ludzi i umiem szanować nawet poglądy, z którymi się nie zgadzam. Prezes ma służyć samorządowi, w partnerskich relacjach z dziekanami i wiceprezesami. Ci ostatni powinni dostać szersze kompetencje w dziedzinach którymi się zajmują. Uważam też, że prezes nie powinien sprawować żadnej innej funkcji w organach samorządu radcowskiego – i ja na pewno takich funkcji nie będę łączył. Wiem jak zarządzać ludźmi, mam w tej kwestii doświadczenie jeszcze z samorządu terytorialnego, jako wiceburmistrz i dyrektor zakładu komunalnego, później w samorządzie radcowskim jako wicedziekan a potem dziekan izby kieleckiej. Wreszcie na stanowiskach menadżerskich w dużym biznesie, gdzie odpowiadałem za kwestie compliance.

Mówi pan też dużo o zapewnieniu większej słyszalności głosu każdej izby. Jak konkretnie można to osiągnąć? Poprzez powrót do dyskusji ze zjazdu nadzwyczajnego w 2018 r., dotyczącej liczby delegatów z poszczególnych izb?

Jeden z kontrkandydatów proponuje wprowadzenie rotacyjności członków prezydium KIRP. Ja ten pomysł forsowałem jako pierwszy jeszcze 8 lat temu, gdy o fotel prezesa starał się mec. Maciej Bobrowicz. Przeliczyłem wtedy, że przy 11 osobowym prezydium można ustanowić 6 stanowisk rotacyjnych – pozostałych 5 osób jako ścisłe prezydium by nie rotowało. Potrafię jednak przyznać, że popełniłem błąd. Przez te osiem lat dużo się nauczyłem o samorządzie i uważam, że dziś taki pomysł nie jest zasadny. Pewne projekty muszą być realizowane długofalowo, a jeśli w prezydium następowałaby chociaż częściowa wymiana kadr np. po dwóch latach, ciężko byłoby przekazać całość wiedzy i doświadczeń następcom. Nowe osoby potrzebowałyby po prostu czasu na wdrożenie się. Uważam jednak, że po przeanalizowaniu niektórych projektów stać będzie krajową izbę na to, by prezydium składało się nawet z 19 członków.

Czytaj więcej

Szykuje się ostry bój o fotel prezesa samorządu radców prawnych

Czy jakieś projekty lub działania na poziomie krajowym powinny zostać zrewidowane, w celu zaoszczędzenia pieniędzy?

W środowisku jest dość powszechna opinia, że jeśli chodzi o proces informatyzacji, to wciąż nie został on zrealizowany tak, jak być powinien i tak jak izby by oczekiwały. A zostały w to zaangażowane miliony złotych. OIRP w Kielcach, mocno postawiła na cyfryzację. Uruchomiliśmy wygodną aplikację dla radców, podobne rozwiązania mają też niektóre izby. Sprawdzić należy także efektywność kampanii promocyjnych. Owszem, jesteśmy bardziej widoczni w społeczeństwie, ale specjaliści od marketingu i reklamy mówią, że nasze filmiki są dość przestarzałe. Również w mojej ocenie przekaz promocyjny należy poprawić. Sferą, w której pewne sukcesy zostały osiągnięte, jest edukacja i poszerzanie świadomości prawnej w społeczeństwie. Jest ona prowadzona dość prężnie.

Deklaruje pan potrzebę zmiany struktury składki od radców prawnych. Jak dokładnie miałoby to wyglądać?

Obecnie 25 proc. tego, co płaci radca prawny trafia do KIRP, a reszta do izby okręgowej. Ostatnie obniżenie składki do KIRP nastąpiło w trwającej jeszcze kadencji. Analizowano wtedy różne możliwe proporcje i w ocenie wielu członków Krajowej Rady, można było zmniejszyć ją jeszcze o kilka punktów procentowych. Mówimy tu wartości od 3 do 5 pkt proc. Zmiana o 3 pkt proc. jest moim zdaniem pewna, być może można nawet dojść do 80 proc. środków pozostawianych w izbie, ale to wymaga dodatkowych analiz. Procentowo nie są to duże różnice, ale przekładają się na kwoty 20-40 tys. zł w mniejszych izbach. A w średnich i dużych będą to kwoty znacznie większe.

Uważam, że Krajowa Izba może realizować swoje działania na poziomie krajowym przesuwając dodatkowe środki do izb. Zresztą często izby i tak składają wnioski o dofinansowanie np. lokalnych wydarzeń. A nie trzeba by ich składać, gdyby więcej środków zostawało w izbach. Taka zmiana dawałaby im też większą niezależność finansową. Bo wiadomo, że nadzór nad takimi zadaniami jak np. szkolenia czy sądownictwo dyscyplinarne pozostanie i na to pieniędzy KIRP wystarczy. Po drugie zaś prezydium KRRP nie musiałoby zajmować się wszystkimi pomniejszymi sprawami. Po trzecie wreszcie, większa niezależność finansowa izby przekłada się też na większą możliwość realizowania swoich projektów, nawet przez mniejsze izby. Jeśli wiedzą one, że mogą na pewne projekty nie dostać środków, to chęć dzielenia się swoimi opiniami również co do kształtu samorządu jest dużo mniejsza.

Czytaj więcej

Minimalne stawki dla adwokatów i radców w górę. Za sprawy z urzędu i z wyboru

Krytykuje pan też małą aktywność obecnych władz samorządu w kwestii udziału w procesie legislacji. Co tutaj należałoby zmienić?

Oczywiście istnieje Ośrodek Badań Studiów i Legislacji. I to bardzo dobrze, że on działa, wydaje opinie czy monitoruje legislację. Są do niego oddelegowani bardzo doświadczeni radcowie, z tytułami naukowymi. Ale żeby jeszcze bardziej podkreślić, że stawiamy na tę kwestię, to – jeśli wygram i oczywiście po wysłuchaniu opinii innych członków Krajowej Rady – powinno się powołać stanowisko wiceprezesa ds. legislacji. Wiem, że już teraz jeden z wiceprezesów zajmuje się tą kwestią, ale nadanie wprost nazwy temu stanowisku jeszcze podniosłoby rangę tych zagadnień. A w przypadku poszerzenia składu prezydium, można oddelegować do tego zadania nawet dwóch innych członków. Chciałbym, żeby samorząd był w tej kwestii jak wybitny hokeista. Bo dobry hokeista jedzie za krążkiem i strzela do bramki. Ale wybitny jedzie tam, gdzie krążek dopiero będzie. Dlatego samorząd w kwestii legislacji musi być bardziej aktywny i patrzeć szerzej, także na kwestie stricte gospodarcze. Zajmowanie się analizą spraw związanych głównie z wykonywaniem zawodu, to za mało. Jeśli zostanę prezesem, przekonam KRRP do tego szerszego spojrzenia gospodarczego. Samorząd radcowski powinien znacząco przyczynić się również do tego żeby dyskutować z ustawodawcą kwestie „nadmiernej” legislacji i utrudniania czasami prostych spraw dla szerokich kręgów społecznych.

Czytaj więcej

Nieodpłatna pomoc prawna. Eksperci podzieleni ws. porad prawnych na odległość

Jakie kwestie wymagają interwencji samorządu, prócz tych stricte związanych z wykonywaniem zawodu?

Może słowo „interwencja” jest zbyt mocne. Chodzi o to, by monitorować pewne procesy, dyskutować je, także w środowiskach biznesowych i być czujnym na kwestie, które mogą dotknąć samorząd radcowski niejako z boku, i ewentualnie włączać się w te prace lub dyskusje wielu środowisk, w szczególności prawniczych i mocniej niż dotychczas współpracować z samorządem adwokackim. W obecnej dynamice regulacyjnej nie widzę innego sposobu, byśmy nie obudzili się „post factum”. Bo gdy pewne zmiany wejdą w życie, trudno będzie je cofnąć. Jeżeli chodzi np. nieodpłatną pomoc prawną, to owszem przedstawiciele samorządu krytykują w mediach rezygnację ze składania oświadczeń o braku środków na pomoc prawną, ale tego tematu nie powinniśmy odpuścić i jeszcze dyskutować ze sferami legislacyjnymi. Bo to uderza w radców i samorząd. Jeśli każdy może przyjść i bez oświadczenia skorzystać z darmowej pomocy prawnej, to może to doprowadzić do mocnej pauperyzacji wielu radców. Powinniśmy w tej kwestii współpracować z samorządem adwokackim i mówić jednym głosem. Bo jeśli dwa samorządy mówią jednym głosem w tak istotnych sprawach, to łatwiej je przeforsować, nawet jeśli resort uważa inaczej. Jest także kwestia tajemnicy radcowskiej w zakresie np. raportowania tzw. schematów podatkowych. Ponieważ obowiązek ten został wdrożony szerzej niż w prawie unijnym, a wiele kwestii jest tu niejasnych, to samorząd powinien się tej kwestii przyjrzeć i ją przeanalizować mocno pod kątem legislacyjnym. Z moich informacji wynika, że wielu radców ma z tym zagadnieniem istotne problemy interpretacyjne.

Mówił pan też, że w sprawach ważnych dla społeczeństwa, jak wymiar sprawiedliwości, głos radców był za mało słyszalny. Jak można by to zmienić? I czy większe zaangażowanie nie byłoby stawaniem po określonej stronie sporu politycznego, co może utrudniać negocjacje z władzami państwowymi ws. zmian legislacyjnych?

To trudny temat i zdania są podzielone. Jestem za absolutną niezależnością samorządu od którejkolwiek opcji politycznej. Ale pamiętam, że gdy w zeszłej kadencji grupa posłów zaskarżyła do TK przepis przewidujący przynależność radcy do izby ze względu na miejsce siedziby, to głos samorządu był za mało słyszalny. Wiele osób może stwierdzić, że skoro z daną władzą nie da się rozmawiać, to siedźmy cicho, żeby ją przetrzymać. No nie, ten wniosek wywróciłby funkcjonowanie samorządu do góry nogami, w kwestiach takich jak sądownictwo dyscyplinarne czy prowadzenie aplikacji. A to znaczy, że nie możemy milczeć. Bez względu na to, kto rządzi, musimy forsować rozwiązania korzystne dla samorządu. Ten wniosek do TK był szkodliwy, a sprzeciw samorządu zbyt mało słyszalny. Na szczęście ostatecznie postępowanie w tej sprawie zostało przez Trybunał umorzone.

Jakie jeszcze ważne zmiany chciałby pan wprowadzić w razie zwycięstwa?

Na pewno od razu na początku kadencji należy przyjrzeć się, jak realnie wygląda ochrona radców pracujących na etacie. Być może należy powołać do tego specjalny zespół roboczy. Chodzi o tysiące radców w różnych jednostkach. Chodzi tu o przestrzeganie praw pracowniczych np. w kwestii czasu pracy i zakresu obowiązków, których łamaniu często sami radcy boją się przeciwstawić. W takim przypadku właśnie samorząd powinien się za nimi wstawić. Kolejną kwestią jest temat parytetów i reprezentacji kobiet we władzach samorządu. Na pewno powinno się ją poprawić, temat ten znajduje odzwierciedlenie w coraz szerszej sferze m.in. gospodarki, np. w oparciu o dyrektywę ‘Woman on Boards’. Trzeba przeanalizować, jak zapewnić odpowiednią reprezentację radczyń w różnych organach. Nie uważam jednak, by potrzebne było powołanie oddzielnej Komisji Kobiet. Kobiety powinny być w każdej komisji i mieć możliwość realizacji własnych projektów. Ważny jest także głos płynący od naszych koleżanek z samorządu w zakresie tego, by mogły używać oficjalnie tytułu „radczyni prawna”, tak jak mogą to robić adwokatki. Inny ważny temat to podniesienie stawek za „urzędówki”. Tu niestety głos radców jest mniej słyszalny niż np. adwokatury, której przedstawicielom na spotkaniu już w sierpniu minister sprawiedliwości zapowiedział, że podwyższenie stawek nastąpi w IV kwartale br. Głos samorządu radcowskiego powinien być bardziej widoczny dla radców, by wiedzieli, że samorząd o nich walczy.

Czytaj więcej

Minimalne stawki dla adwokatów i radców w górę. Za sprawy z urzędu i z wyboru

Jakie są inne ważne kwestie, którymi chciałby Pan się zająć?

Radcowie mają obowiązek ustawicznego szkolenia się. Z oczywistych względów uważam, że muszą go realizować. Bo jeśli ktoś się nie szkoli, to zostaje w tyle jeśli chodzi o wiedzę, a to może poważnie narazić interesy klienta. Wiem, że różnie się podchodzi do egzekwowania tego obowiązku w izbach. Dlatego uważam, że na poziomie Krajowej Rady należałoby stworzyć taki schemat postępowania, aby maksymalnie zminimalizować potencjalną konieczność wytaczania radcom spraw dyscyplinarnych, związanych z niewypełnieniem obowiązku szkoleniowego. Wsparcie przy odbyciu szkoleń sprawi, że pion rzeczniczo-dyscyplinarny będzie miał mniej spraw tego typu – a w skali kraju jest ich naprawdę dużo. Oczywiście, zawsze będą osoby, które tego obowiązku nie wykonają i wtedy sprawę trzeba będzie wytoczyć. Ale chciałbym to zminimalizować, bo pion dyscyplinarny i tak jest obciążony.

Wspominał Pan też o konieczności kompleksowego podejścia do AI. Jak miałoby to wyglądać?

Dobrze, że niedawno zostało podpisane porozumienie samorządu z Microsoftem ws. szkoleń z nowych technologii, w tym AI. Ale ktoś musi powiedzieć radcom – i to teraz, a nie pod koniec następnej kadencji – że sztuczna inteligencja i nowe technologie są naprawdę dużym zagrożeniem dla ich zawodu. I to w wielu aspektach. Od wielu lat toczy się dyskusja o zdefiniowaniu „usługi prawniczej” i zwalczaniu „kancelarii prawnych”. Tymczasem niedługo przy odpowiednio zadanym pytaniu, AI będzie mogła sama udzielać porad „prawnych”, informować o obecnym stanie prawnym itp. A to znaczy, że wiele usług dziś świadczonych przez radców będzie minimalizowana. Trzeba więc będzie przemyśleć, czym będzie świadczenie pomocy prawnej za lat 5,10 czy 15 lat i już teraz konkretnie uregulować to w ustawie o radcach. Dlatego potrzebny jest monitoring legislacji w tej sprawie na poziomie krajowym i unijnym. Musimy też wewnątrz samorządu znaleźć osoby z kompetencjami – a takie na pewno są, wielu radców robi dodatkowe studia z informatyki – do proponowania własnych rozwiązań z użyciem AI. Uważam też, że potrzebny jest wiceprezes ds. nowych technologii.

Nieruchomości
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla tysięcy właścicieli gruntów ze słupami
Podatki
Podział mieszkania ze spadku. Czy można uniknąć podatku?
Prawo karne
„Matka Boska Kermitowska” obraża uczucia religijne? Jest wyrok sądu
Prawo w Polsce
Ile zapłacimy za abonament RTV w 2025? Oto stawki od 1 stycznia i lista zwolnionych z opłaty
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Podatki
Ulga podatkowa dla pracujących seniorów. Czym jest i kto może z niej skorzystać?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku