Wiedza z poprzedniej sprawy daje nieuzasadnioną przewagę – co narusza kodeks etyki

Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego oddaliła kasację radcy prawnego, który najpierw był substytutem, potem przejął reprezentację klienta od innego radcy, a następnie... reprezentował tegoż radcę w sporze z byłym klientem.

Publikacja: 17.04.2025 15:40

Sąd Najwyższy

Sąd Najwyższy

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Wszystko zaczęło się od sprawy rozwodowej, podczas której przyszły obwiniony został substytutem innego radcy prawnego. Później przejął prowadzenie sprawy, zostając głównym pełnomocnikiem. Ponieważ jednak sprawa potoczyła się nie po myśli klienta, ten nie był zadowolony z działań swojego pierwszego pełnomocnika. Pozwał go więc o odszkodowanie. Wówczas obwiniony wystąpił jako... pełnomocnik pozwanego, czyli tego radcy prawnego, którego początkowo był substytutem.

Pion dyscyplinarny samorządu dopatrzył się tu konfliktu interesów i naruszenia zasad etyki zawodowej. Sąd izbowy wymierzył więc radcy prawnemu karę pieniężną w wysokości dwukrotności minimalnego wynagrodzenia. Po odwołaniu Wyższy Sąd Dyscyplinarny zmniejszył ją jednak do 1,5-krotności. Obwiniony postanowił jednak złożyć kasację do Sądu Najwyższego. 

SN: Trzeba zawiadomić o przyczynach nieobecności na rozprawie

Izba Odpowiedzialności Zawodowej oddaliła kasację jako oczywiście bezzasadną. Żaden z ośmiu jej zarzutów nie został uznany za uzasadniony przez skład orzekający. Dwa pierwsze dotyczyły naruszenia art. 6 kodeksu postępowania karnego, tj. prawa do obrony. Miało ono polegać na rozpatrzeniu sprawy pod nieobecność obwinionego, mimo iż zawiadomił on, iż jest chory.

Sędzia sprawozdawca Paweł Wojciechowski wskazał jednak, że pierwszy zarzut dotyczył naruszenia prawa do obrony w I instancji, a zatem wychodzi poza zakres kontroli kasacyjnej. Zarzut drugi odnosił się zaś do niewłaściwego skontrolowania tego naruszenia przez sąd odwoławczy. W tym kontekście sędzia wskazał, że przywołany w kasacji art. 117 k.p.k. stosuje się jedynie pomocniczo do art. 68[3] ustawy o radcach prawnych. Ten ostatni przepis mówi o zaświadczeniu lekarskim. Nie można uznać, że mailowe powiadomienie o chorobie było wystarczające.

Dlatego w ocenie składu orzekającego sąd II instancji trafnie uznał, że potrzebne jest tu zaświadczenie lekarskie. Tymczasem obwiniony dostarczył już po fakcie zaświadczenia, wskazujące jedynie, że jest on w czasie procesu leczenia – ale nie wynikało z nich, iż nie mógł stawić się na rozprawie. Wbrew twierdzeniom skarżącego WSD odniósł się też punkt po punkcie do wszystkich zarzutów z odwołania.

SN: Trudno o oczywisty przykład konfliktu interesów

Kolejne dwa dotyczyły zaś niemożliwości przedstawienia dowodów na swoją korzyść przez obwinionego. Chodziło m.in. o wniosek o przesłuchanie pokrzywdzonego, którego obwiniony nie mógł wnieść w I instancji ze względu na swoją nieobecność. Rozpatrzył go jednak sąd odwoławczy, który uznał, że takie przesłuchanie niczego nie zmieni.

Ostatnie dwa zarzuty wskazywały, że sąd odwoławczy nienależycie zbadał, czy w ogóle doszło do deliktu dyscyplinarnego. Tymczasem, jak wskazał sędzia sprawozdawca, WSD szczegółowo się do tych kwestii odniósł. Nie ulegało wątpliwości, że obwiniony był pełnomocnikiem w obu wskazanych sprawach. Nietrafiony, zdaniem SN okazał się też zarzut niewłaściwej wykładni art. 26 i 28 kodeksu etyki radcy prawnego. Drugi z tych przepisów zakazuje reprezentowania osób, których „interesy są sprzeczne z interesami osób, na rzecz których radca prawny uprzednio wykonywał czynności zawodowe w tej samej sprawie lub w sprawie z nią związanej” – co zdaniem SN zachodziło w tym wypadku.

– Oczywiście nie była to ta sama sprawa, ale była z nią bezpośrednio powiązana. Bardziej oczywistego przykładu naruszenia tego przepisu trudno się dopatrzyć – mówił sędzia sprawozdawca. 

W odniesieniu do art. 26 kodeksu etyki Izba Odpowiedzialności Zawodowej zgodziła się z Wyższym Sądem Dyscyplinarnym, że naruszony został ostatni jego element, tj. posiadana przez obwinionego wiedza o sprawach innego klienta lub osób, na rzecz których uprzednio wykonywał czynności zawodowe, dawała klientowi nieuzasadnioną przewagę.

Sygnatura akt. II ZK 98/23

Wszystko zaczęło się od sprawy rozwodowej, podczas której przyszły obwiniony został substytutem innego radcy prawnego. Później przejął prowadzenie sprawy, zostając głównym pełnomocnikiem. Ponieważ jednak sprawa potoczyła się nie po myśli klienta, ten nie był zadowolony z działań swojego pierwszego pełnomocnika. Pozwał go więc o odszkodowanie. Wówczas obwiniony wystąpił jako... pełnomocnik pozwanego, czyli tego radcy prawnego, którego początkowo był substytutem.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ochrona zdrowia
Aborcja w dziewiątym miesiącu ciąży. Izabela Leszczyna komentuje dla "Rz"
Praca, Emerytury i renty
Lawinowy wzrost L4 z powodu krztuśca. Alarmujące dane ZUS
W sądzie i w urzędzie
Lex ciągnik na wstecznym. Komornik łatwiej zajmie ruchomości?
Matura i egzamin ósmoklasisty
Szef CKE: W tym roku egzamin ósmoklasisty i matura będą łatwiejsze
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Sądy i trybunały
Sąd: prokuratura ma przeprowadzić śledztwo ws. Małgorzaty Manowskiej