Dlaczego rodzina nie może się bronić sama

W sprawie cywilnej pełnomocnikiem może być np. małżonek czy brat powoda bądź pozwanego. Takiej możliwości wciąż nie ma, póki co, w sprawach karnych.

Aktualizacja: 28.04.2008 09:09 Publikacja: 28.04.2008 08:16

Często w danej rodzinie jest jakaś operatywna osoba, nieraz nawet z wykształceniem prawniczym, która z powodzeniem mogłaby reprezentować swojego bliskiego w śledztwie i sprawie karnej, np. poszkodowanego w wypadku czy pobitego w bójce. Skoro członek rodziny może być pełnomocnikiem w sprawie cywilnej, dlaczego takiej możliwości nie wprowadzić w postępowaniu karnym?

Pytanie to pojawia się także w związku z przygotowanym projektem nowelizacji kodeksów karnych, w tym procedury, w której proponuje się m.in. rozszerzenie uprawnień radców prawnych reprezentowania poszkodowanych (szerzej: „Adwokaci stracą monopol na sprawy karne”, „Rz” z 18 kwietnia). Jednym z postulatów (optuje za nim jego pomysłodawca – założone na Mazurach Stowarzyszenie Pomocy Prawnej „Stop wyzyskowi”) jest umożliwienie sytuacji, w której pełnomocnikiem poszkodowanego w sprawie karnej będzie ktoś z jego bliskich.

– Śledztwo może trwać latami, wymagać wielokrotnego zwracania się do policji, prokuratury czy sądu, a nawet bogatego człowieka może nie być stać na angażowanie przez tak długi czas adwokata. Można więc wykorzystać jego najbliższych, aby go reprezentowali. Na wzór spraw cywilnych – argumentuje mec. Lech Obara, prawnik Stowarzyszenia „Stop wyzyskowi”.

Rzeczywiście, w sprawach cywilnych udział bliskich jest dość szeroki. Pełnomocnikiem strony procesu (oprócz adwokata lub radcy) mogą być rodzice, małżonek, rodzeństwo, zstępni, czyli np. syn lub wnuk. Mogą prowadzić sprawy swoich krewnych, jeśli tylko mają odpowiednie umiejętności.

Tymczasem w sprawie karnej zasadniczo może występować tylko adwokat (nowelizacja chce dać te uprawnienia także radcom). Tylko w sytuacji, gdy pokrzywdzony jest osobą nieporadną (poważnie chorą), jego prawa może wykonywać ten, pod którego opieką pozostaje (art. 51 kodeksu postępowania karnego).

Jerzy Kozdroń, poseł PO, przewodniczący komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach, jest za rozszerzeniem uprawnień najbliższych do reprezentowania poszkodowanych w postępowaniach karnych. – Choćby głośna sprawa rodziny Olewników pokazuje, jak słaby jest status pokrzywdzonego w Polsce. Dlatego jestem za jego wzmocnieniem – mówi poseł. Przypomnijmy, że Olewnikowie nieraz traktowani byli przez policję i prokuraturę jak intruzi.

Zwolennicy zmian wskazują, że w niejednej rodzinie są ludzie dobrze przygotowani do prowadzenia spraw sądowych. Przeciwnicy argumentują, że sprawy karne należą do najtrudniejszych – nie każdy prawnik daje sobie z nimi radę, a co dopiero krewny, który nim nie jest. Poza tym kolejne osoby uprawnione do występowania w postępowaniu mogą je spowalniać.– Kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości zna propozycję, ale zastanawia się jeszcze, jakie zająć stanowisko – powiedział w piątek „Rz” sędzia Sławomir Różycki z MS.

Przypomnijmy, że inny postulat dotyczy nadania organizacjom społecznym uprawnień strony. Chodzi m.in. o to, by mogły zgłaszać wnioski dowodowe. Ten postulat nie ma jednak akceptacji resortu (pisaliśmy o tym: „Jak ożywić społeczników”, „Rz” z 22 kwietnia).

Jakub Jacyna, adwokat, rzecznik Warszawskiej Rady Adwokackiej

Gdyby umożliwiono reprezentowanie poszkodowanego przez osobę bliską, zapewne wielu skorzystałoby z tej możliwości – mam jednak wątpliwości, czy z pożytkiem dla nich samych. Sprawa karna, śledztwo to nie to samo co proste sprawy pracownicze, w których chodzi np. o przywrócenie do pracy. Są one o wiele bardziej skomplikowane, wymagają znacznej wiedzy prawniczej i doświadczenia w jej stosowaniu. Kuzyn po maturze temu nie sprosta. Jeśli nawet śledztwo trwa kilka lat, powinien występować w nim adwokat. Nie oznacza to wcale nadmiernych kosztów po stronie rodziny, bo adwokat nie zajmuje się przecież sprawą przez cały czas. Jego zadaniem jest patrzeć na ręce prokuraturze i od czasu do czasu przeglądać akta czy napisać pismo.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.domagalski@rp.pl

Często w danej rodzinie jest jakaś operatywna osoba, nieraz nawet z wykształceniem prawniczym, która z powodzeniem mogłaby reprezentować swojego bliskiego w śledztwie i sprawie karnej, np. poszkodowanego w wypadku czy pobitego w bójce. Skoro członek rodziny może być pełnomocnikiem w sprawie cywilnej, dlaczego takiej możliwości nie wprowadzić w postępowaniu karnym?

Pytanie to pojawia się także w związku z przygotowanym projektem nowelizacji kodeksów karnych, w tym procedury, w której proponuje się m.in. rozszerzenie uprawnień radców prawnych reprezentowania poszkodowanych (szerzej: „Adwokaci stracą monopol na sprawy karne”, „Rz” z 18 kwietnia). Jednym z postulatów (optuje za nim jego pomysłodawca – założone na Mazurach Stowarzyszenie Pomocy Prawnej „Stop wyzyskowi”) jest umożliwienie sytuacji, w której pełnomocnikiem poszkodowanego w sprawie karnej będzie ktoś z jego bliskich.

Sądy i trybunały
Adam Bodnar ogłosił, co dalej z neosędziami. Reforma już w październiku?
Prawo dla Ciebie
Oświadczenia pacjentów to nie wiedza medyczna. Sąd o leczeniu boreliozy
Prawo drogowe
Trybunał zdecydował w sprawie dożywotniego zakazu prowadzenia aut
Zawody prawnicze
Ranking firm doradztwa podatkowego: Wróciły dobre czasy. Oto najsilniejsi
Prawo rodzinne
Zmuszony do ojcostwa chce pozwać klinikę in vitro. Pierwsza sprawa w Polsce