Ryanair o sporze: Modlin rozmawia z nami z pozycji siły jakby był Frankfurtem

Ryanair ogłosił cięcia na lotnisku w Modlinie. Punktem spornym były inwestycje i koszty operacji z tego lotniska. Irlandzka linia jako jedyna operuje z tego portu. O sporze rozmawiamy z Eddiem Wilsonem, dyrektorem generalnym Ryanaira.

Publikacja: 09.09.2023 11:26

Eddie Wilson, dyrektor generalny Ryanaira

Eddie Wilson, dyrektor generalny Ryanaira

Foto: materiały prasowe

Z rozkładu lotów w Modlinie zniknie co piąte połączenie. Co zdecydowało o tak radykalnym cięciu?

Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko, aby utrzymać wcześniej planowaną siatkę połączeń z Modlina. Nasz plan był jednocześnie pomysłem na rozwój tego portu i naprawdę miał sens z komercyjnego punktu widzenia. Niestety, pomimo wysiłków Ryanaira, nie doszło do porozumienia z zarządem lotniska w Modlinie. Co więcej, ostatnie nasze spotkanie z zarządem w ostatni piątek wręcz pogorszyło sytuację. Więc podkreślam: chcemy się rozwijać na lotnisku w Modlinie. Plany były takie, żeby dojść tam do 3 mln pasażerów i zrobiliśmy to. Potem zwiększyliśmy tę liczbę jeszcze o prawie 500 tysięcy. I jesteśmy gotowi tę liczbę podwoić. Dla nas lotnisko w Modlinie naprawdę ma wielki potencjał. Ale, żeby go wykorzystać, także zarząd musi wykorzystać swoją szansę.

Co konkretnie spowodowało, że Ryanair zdecydował się na cięcia w Modlinie?

Brak woli inwestowania w naprawdę bardzo skromną infrastrukturę. Rozumiemy, że lotnisko ma swoje koszty, ale jeśli postawilibyśmy na podwojenie liczby pasażerów, przychody zwiększyłyby się, więc byłyby pieniądze na inwestycje. Niestety zarząd nie jest w stanie perspektywicznie spojrzeć w przyszłość. I usłyszeliśmy jedynie o inflacji, a nie o możliwościach rozwoju.

Czytaj więcej

Ryanair zetnie zimą co piąty lot w Modlinie. 200 miejsc pracy zagrożonych

Według jakiego klucza obcięliście połączenia z Modlina?

Wybraliśmy takie, które obsługujemy z innych polskich portów. Myślimy także już o przyszłorocznym sezonie letnim. Na razie zdecydowaliśmy się na utrzymanie tej samej liczby samolotów zbazowanych w tym porcie. Mamy nadzieję, że zarząd wróci do negocjacji i zaproponuje na sezon letni jakieś rozsądne rozwiązania.

Ryanair nie może sobie pozwolić, aby nasze koszty wymknęły się spod kontroli. Tymczasem zarząd Modlina występuje z pozycji siły. Postępuje tak, jakby reprezentował lotnisko we Frankfurcie nad Menem, a nie w Modlinie.

A przecież dzięki nam to lotnisko już przekroczyło liczbę pasażerów sprzed pandemii. Oczekiwaliśmy więc, że zarząd złoży propozycję, która mogłaby być punktem wyjścia do negocjacji, bo jest to lotnisko z wielkim potencjałem i bardzo efektywne. Niestety w obecnej sytuacji, kiedy nie ma wzrostu, koszty rosną i nie ma innego wyjścia, jak ograniczyć operacje.

Po tym, jak poinformowaliśmy o cięciach w Modlinie odezwały się do nas inne trzy lotniska z pytaniami, czy mogłyby przejąć te operacje. Na rynku jest dzisiaj ogromna konkurencja, lotniska tną koszty, aby móc zwiększyć liczbę obsługiwanych połączeń.

Czy wśród tych trzech lotnisk, jakie zgłosiły się do was jako chętne do przejęcia operacji z Modlina był Radom?

Nie, Radomia nie było. A operacje zdjęte z Modlina podzieliliśmy między Lotnisko Chopina w Warszawie, Łódź i Lublin.

Ale przecież przeniesienie operacji z Modlina do Radomia byłoby proste ?

Radom, to dla nas sprawa przyszłości. Nie mamy planów operacji z tego portu w dzisiejszej agendzie. Centrum Polski chcemy obsługiwać z Warszawy, Modlina, Łodzi i Lublina.

Jak w takim razie będzie wyglądała siatka Ryanaira tej zimy?

Połączeń będzie o 10 procent mniej, iż zimą 2022/2023, ale ok 30 procent więcej, niż to było przed covidem.

Czytaj więcej

Prezes Ryanaira dostał w Brukseli tortami w twarz. O’Leary: „To ciepłe przyjęcie”

Zapowiedzieliście także ograniczenie zatrudnienia w Modlinie. Czy naprawdę aż 200 miejsc pracy jest zagrożonych?

Mniej połączeń oznacza mniejszy popyt na obsługę samolotów. Nie dotyczy to naszych załóg, bo samoloty z Modlina zostaną przekierowane na inne kierunki, na przykład do Neapolu.

Modlin pozostaje jednak waszą największą bazą w naszym kraju. Jak w tej sytuacji widzi pan przyszłość Ryanaira w Polsce?

Jesteśmy zdeterminowani, żeby pozostać tutaj największym przewoźnikiem. Nasza siatka będzie rosnąć w sytuacji, kiedy w ciągu 10 lat nasza flota zwiększy się od ponad 500 do 800 samolotów. Jeśli chodzi o Polskę, planujemy podwojenie liczby przewiezionych pasażerów i zbazowanie nawet 160 samolotów.

O jaki problem rozbiły się te negocjacje?

O to, że zarząd Modlina nie rozumie, zmian zachodzących na świecie. Że jeśli coś ma się rozwijać, to trzeba zainwestować. Modlin jest jedynym lotniskiem, które nie widzi swojej szansy. A my tylko chcielibyśmy mieć tam warunki do rozwoju, oczekujemy więc dobudowania dodatkowych wyjść do samolotów.

I że trzeba pilnować efektywności kosztów. Chcieliśmy podwoić operacje, ale koszty powinny być konkurencyjne. Większa liczba pasażerów oznacza większe przychody i to nie tylko z samych operacji lotniczych, ale i z usług komercyjnych.

Są także koszty stałe. Utrzymanie pasa startowego kosztuje tyle samo, niezależnie od tego, czy operuje stamtąd jedna, czy dziesięć maszyn.

Nie bierze pan tego pod uwagę, że Modlin może nie mieć pieniędzy na inwestycje, jakich od tego lotniska wymagacie?

Chodzi o to, że pieniądze są naprawdę niewielkie. Liczba pasażerów może być powiększona o 2-3 miliony kosztem naprawdę minimalnych inwestycji. Nawet sami proponowaliśmy, że zainwestujemy w rozbudowę portu.

Ryanair, zresztą zgodnie z umową, płacił symboliczną kwotę za każdego odprawionego pasażera. Czy więc to nie cena stała się problemem?

Cena zawsze jest problemem i to na każdym lotnisku na jakim się pojawiamy. Gdybyśmy płacili drogo, pasażerowie nie mogliby latać tanio. Nasze wydatki na paliwo, samoloty, płace praktycznie wszędzie są takie same. Jeśli więc na jakimś lotnisku decydujemy się postawić samolot wart 100 milionów dolarów, to oczekuję, ze lotnisko odpowiednio dostosuje koszty.

Czego teraz pan oczekuje od zarządu Modlina?

Propozycji, która będzie punktem wyjścia do rozwiązania tej patowej sytuacji. Jak na razie wszystko, co proponujemy spotkało się z odmową. Myślę też, że przyszedł czas, aby porozumieli się udziałowcy Modlina i zdecydowali, czy Modlin ma się rozwijać, czy zwijać.

Z rozkładu lotów w Modlinie zniknie co piąte połączenie. Co zdecydowało o tak radykalnym cięciu?

Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko, aby utrzymać wcześniej planowaną siatkę połączeń z Modlina. Nasz plan był jednocześnie pomysłem na rozwój tego portu i naprawdę miał sens z komercyjnego punktu widzenia. Niestety, pomimo wysiłków Ryanaira, nie doszło do porozumienia z zarządem lotniska w Modlinie. Co więcej, ostatnie nasze spotkanie z zarządem w ostatni piątek wręcz pogorszyło sytuację. Więc podkreślam: chcemy się rozwijać na lotnisku w Modlinie. Plany były takie, żeby dojść tam do 3 mln pasażerów i zrobiliśmy to. Potem zwiększyliśmy tę liczbę jeszcze o prawie 500 tysięcy. I jesteśmy gotowi tę liczbę podwoić. Dla nas lotnisko w Modlinie naprawdę ma wielki potencjał. Ale, żeby go wykorzystać, także zarząd musi wykorzystać swoją szansę.

Pozostało 85% artykułu
0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Drugie podejście Gdyni do agroportu. Chętna KGS. Mamy też odpowiedź Viterry
Transport
Przewoźnicy liczą na ożywienie
Transport
Agroportów nie będzie. Utracona szansa na sukces Polski
Transport
Tomasz Szymczak, prezes lotniska Warszawa-Modlin: Modlin nie dał się zagłodzić
Transport
PKP Cargo wypowiedziało umowy sponsoringowe. Stracił je między innymi PKOL