Rządzących od 2005 roku socjalistów poparło mniej niż 30 proc. głosujących. Lider socjaldemokratów 46-letni Pedro Passos Coelho powinien móc bez problemów utworzyć większościowy rząd z chadekami, którzy otrzymali ponad 10 proc. głosów.
Zanim jego ministrowie zdążą zainstalować się w swoich gabinetach, będą musieli zacząć zwalniać urzędników, podnosić podatki, ciąć pensje i emerytury, likwidować świadczenia i podnosić konkurencyjność gospodarki. Drastycznych reform i oszczędności zażądali od Lizbony – w zamian za 78 mld euro pomocy rozłożonej na trzy lata – Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Mniejszościowy rząd premiera José Socratesa upadł (w marcu) dlatego, że lider socjalistów próbował obejść się bez pomocy z zewnątrz. Jego czwarty już plan naprawy finansów państwa w ciągu 11 miesięcy nie zyskał poparcia w parlamencie, więc ogłoszono wcześniejsze wybory. Wkrótce potem główne partie – socjaliści, socjaldemokraci i chadecy – zobowiązali się do przyjęcia warunków Brukseli. Komuniści, zieloni i radykalny Blok Lewicy byli temu przeciwni.
Pedro Passos Coelho, który będzie nowym premierem Portugalii, oskarżał podczas kampanii wyborczej Socratesa o zbyt długie ukrywanie przed społeczeństwem złego stanu państwa. Lider socjalistów zarzucał z kolei socjaldemokratom, że odrzucając jego plan, oddali losy kraju w ręce Brukseli. – Wywołali kryzys polityczny, by ściągnąć MFW i dzięki temu móc łatwiej wprowadzić swój ultraliberalny program – grzmiał, przypisując rywalom zamiar sprywatyzowania służby zdrowia i zniszczenia państwa socjalnego. – Lepiej wezwać pomoc, niż umrzeć z głodu – odgryzał się Passos Coelho.
W liczącej 10,6 mln mieszkańców Portugalii bezrobocie osiągnęło w pierwszym kwartale rekordowy poziom 12,4 proc. Płaca minimalna spadła do 475 euro. 40 proc. spośród bezrobotnych ma mniej niż 34 lata i wyższe wykształcenie.