Przypomnijmy, iż akcja miała miejsce w 2008 roku, kiedy to miały odbywać się derby Warszawy. Policja zatrzymała dużą grupę kibiców Legii Warszawa, którzy kierowali się na stadion innego stołecznego klubu, Polonii. Zdaniem policjantów akcja miała zapobiec zdemolowaniu miasta.
Działania policji nazwane zostały później przez opinię publiczną akcją „Widelec", bowiem wśród rzekomo niebezpiecznych przedmiotów u zatrzymanych znaleziono... widelec.
Jak podaje serwis internetowy Legionisci.com, 688 osobom postawione zostały zarzuty, głównie o czyn z art. 254 par. 1 k.k. w związku z art. 57a par. 1 k.k., czyli o to, iż "brały one czynny udział w zbiegowisku o charakterze chuligańskim, wiedząc o tym, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczali się gwałtownego zamachu na osoby i mienie". Wobec 372 osób zastosowano dozór policyjny, 454 fanów Legii otrzymało zakazy uczestniczenia w spotkaniach organizowanych na stadionach Legii i/lub Polonii, zaś 235 zatrzymanych dobrowolnie poddało się karze.
W sprawę zaangażowana była też prokuratura, która badała, czy po zatrzymaniu kibiców nie doszło do złamania prawa przez policjantów, którzy przesłuchiwali fanów Legii. Kibice skarżyli się, że byli bici na komendach i zmuszani do przyznawania się do winy. Przemoc wobec zatrzymanych kibiców miała polegać m.in. na biciu pałką policyjną, kopaniu czy zamykaniu w samochodzie, wewnątrz którego rozpylony był gaz.
Przed kilkoma dniami sprawa akcji „Widelec" powróciła. Wczoraj wiceminister Jarosław Zieliński polecił komendantowi głównemu policji inspektorowi Zbigniewowi Majowi, przedstawienie wyjaśnień w sprawie. Wiceszef MSWiA podkreślił, że oczekuje wyjaśnień ze strony policji na podstawie dokumentów i informacji, którymi aktualnie dysponuje ta służba.