Przemysław Radzik: O tym, co będę robił dalej, zdecyduje KRS

Jeśli decyzja o odwołaniu z funkcji okaże się nieskuteczna, to nadal będę wykonywał swoją pracę – mówi „Rz” Przemysław Radzik, sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie, odwołany w miniony piątek z funkcji zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych.

Publikacja: 08.04.2025 04:50

Przemysław Radzik

Przemysław Radzik

Foto: PAP/Paweł Supernak

Przyjął pan do wiadomości decyzję ministra Adama Bodnara o odwołaniu z funkcji zastępcy rzecznika sędziów sądów powszechnych?

Wiem o niej jedynie z mediów. Myślę, że media nie kłamią. 

Będzie pan ją respektował?

Decyzja ministra o odwołaniu mnie z funkcji zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych jest oczywiście bezprawna. Pytanie, czy jest skuteczna? Moim zdaniem nie jest skuteczna. Zwrócę się w tej sprawie do Krajowej Rady Sądownictwa, jako organu, który stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Jeśli okaże się, że pomimo bezprawności decyzja jest skuteczna, wówczas nie będę wykonywał czynności rzecznika, natomiast w przeciwnym wypadku będę nadal wykonywał swoją pracę.

Ma pan świadomość, że takiej decyzji od ministra sprawiedliwości domagało się wielu sędziów, i to od wielu miesięcy?

Tak, mam tego świadomość. To był główny postulat Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Ostatnio, na pierwszym miejscu wśród 20 postulatów wymieniono odwołanie trzech rzeczników dyscyplinarnych sędziów sądów powszechnych. Na dziewiętnastym miejscu, wśród postulatów, pojawiła się  jeszcze kwestia zawodowego zniszczenia nas, rzeczników, w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Minister sprawiedliwości stał się niewolnikiem środowisk sędziowskich. To jest dramat dla wymiaru sprawiedliwości.

Czytaj więcej

Adam Bodnar zdymisjonował sędziego Przemysława Radzika

Wielu sędziów uważa, że wymiar sprawiedliwości przez wiele lat rządów PiS przeżywał dramat. Minister sprawiedliwości zarzuca panu wiele zaniechań i błędów. Wymienia je zresztą konkretnie w oficjalnym komunikacie.  

To licenctia poetica władzy politycznej. Po pierwsze, nie ma żadnej podstawy prawnej do tego typu twierdzeń. Po drugie, brakuje podstawy faktycznej. Po trzecie, pan minister te argumenty, których użył, przywołuje zawsze, kiedy nęka mnie swoimi decyzjami. Podobnej argumentacji, mającej postać inwektyw, użył przy odwoływaniu mnie z funkcji wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. Wówczas mówił to samo. Pozwałem go za to. Teraz dołożył jakieś śledztwa, które wszczęto w sprawach, z tego co słyszałem z mediów, rzekomego zniesławienia pana sędziego Grzegorza Kasickiego oraz wszczęcia przeze mnie sprawy dotyczącej zamachu stanu w sądownictwie przez obecną władzę polityczną przy współpracy części sędziów sądów powszechnych. Są też zarzuty rzekomej przewlekłości postępowań w sądzie apelacyjnym, która absolutnie nie ma miejsca. To są kwestie wymyślone na użytek opinii publicznej i polityczny.

Trzymajmy się faktów. Przeniósł pan swoją decyzją trójkę doświadczonych sędziów z wydziału karnego do innego wydziału, co było działaniem, jak twierdzi minister, szkodliwym dla wymiaru sprawiedliwości. Jego opinię potwierdził Sąd Rejonowy w Szczecinie, który cofnął „karne” przeniesienie do innego wydziału sędzi apelacyjnej z Warszawy Ewy Gregajtys. To jedna z trzech sędzi apelacyjnych ukaranych w ten sposób przez prezesa Piotra Schaba i przez pana za stosowanie prawa UE. Wobec wszystkich sędzi sądy uznały, że było to nielegalne. Czyli jednak było to bezpodstawne.

To jest pogląd ministra sprawiedliwości, który nie ma żadnego potwierdzenia w faktach. Trzy panie sędzie zostały przyniesione do innego wydziału – wydziału pracy i ubezpieczeń społecznych – z powodu działań destrukcyjnych, które podejmowały w wydziale II karnym Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Potem wróciły do swojego wydziału. 

Czytaj więcej

Ewa Szadkowska: Spóźniona egzekucja „rzeźnika” Zbigniewa Ziobry

Na czym polegały te ich destrukcyjne działania? I jak wróciły na swoje właściwe miejsce orzekania?

Po prostu nie chciały orzekać. Z powodu ich zaniechań odwołano z wokandy ponad 300 spraw. Cała procedura przeniesienia została dokonana zgodnie z wymogami prawa o ustroju sądów powszechnych. Panie sędzie odwołały się do KRS, którego nie uznają. Krajowa Rada Sądownictwa potwierdziła zasadność naszych decyzji. Późniejszą decyzją prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie panie sędzie zostały przywrócone do orzekania w wydziale karnym. Pełniłem wówczas funkcję wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, a decyzję sędziego Piotra Schaba o przywróceniu pań sędzi uzasadniał podział pionu karnego sądu apelacyjnego na dwa odrębne wydziały.

Czyli w efekcie decyzja okazała się bezpodstawna…

Zmieniły się uwarunkowania. W sądach następują zmiany organizacyjne, a sędziowie zmieniają wydziały, w których dotychczas orzekali. Sam tego doświadczyłem. Kiedyś skierowano mnie do wydziału zamiejscowego w innej miejscowości. Po jakimś czasie wróciłem do jednostki macierzystej. To jest normalne.

A zawieszenie sędziego Krzysztofa Chmielewskiego na 30 dni za to, że stosował orzeczenia TSUE to nie był błąd?

Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami prawa i procedurami. Sędzia Krzysztof Chmielewski rozpoznawał wniosek o wyłączenie jednego z sędziów, który przechodził procedurę nominacyjną przed Krajową Radą Sądownictwa. Sędzia Chmielewski uznał go za neosędziego, a więc w jego rozumieniu za niegodnego orzekania, i z tego powodu wyłączył sędziego od rozpoznania sprawy, mimo że autor wniosku o wyłączenie nie podnosił takiego zarzutu. To było jaskrawe złamanie przepisów prawa, gdyż zgodnie z przepisami ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych – sędzia nie może kwestionować sposobu powołania i statusu innych sędziów.

Europejskie trybunały też kwestionują status sędziów powołanych po 2018 r. Trudno, żeby nie robili tego polscy sędziowie, którzy uznają ważność ich orzeczeń.

Powiedzmy sobie szczerze. Nie ma żadnego wyroku europejskich trybunałów, które by kwestionowały np. status sędziów powołanych po 2018 r. lub status KRS poza tym, że zarzuca się upolitycznienie tego organu. Kwestionowanie statusu polskich sędziów to też swojego rodzaju licentia poetica. Powtarzam, nie ma takiego wyroku. Jest test islandzki, do którego nasze regulacje dostosowują środki prawne. Teraz to wynika z prezydenckiej nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych. Orzeczenia trybunałów, jeżeli chodzi o strukturę sądownictwa, nie mają w Polsce mocy wiążącej, co wynika z wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Wiem, że pani redaktor powie, że w Trybunale zasiadają dublerzy i tak można w nieskończoność. Te wyroki obowiązują. Zostały wydane w legalnym składzie, wiążą tak samo mnie jak i panią. Wynika to wprost z konstytucji.

Czytaj więcej

Manowska reaguje na decyzję Bodnara. „Gwałt podstawowych zasad ustrojowych"

Minister sprawiedliwości zarzuca panu też, że jest pan sędzią pozbawionym przymiotów sędziowskiej niezależności, bezstronności. To dyskwalifikacja dla orzekającego sędziego.

Rozważam pozew  w tej sprawie. Nikt przez 30 lat mojej kariery zawodowej, w tym 20 lat jako sędzia, nie kwestionował mojej bezstronności i rzetelności zawodowej. Pan minister rzuca pomówieniami. Rozważam zatem kolejny pozew przeciwko Adamowi Bodnarowi. Do tej pory pozwałem go w dwóch lub trzech przypadkach, m.in. za pomówienia przy bezprawnym odwołaniu mnie z funkcji wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. Sprawy leżą w sądach w zasadzie bez biegu i zapewne długo jeszcze poleżą.

Ile miał pan do tej pory testów o zbadanie niezawisłości i bezstronności sędziego?

Wiem o pięciu sprawach, w których Sąd Najwyższy uchylił moje orzeczenia z powodu tego, że ośmieliłem się wziąć udział w legalnej procedurze nominacyjnej przed KRS i że przyjąłem od legalnego ministra sprawiedliwości legalną funkcję zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych. O klasycznym, przewidzianym przez prawo teście bezstronności złożonym przez strony nic nie wiem. Jeśli takie były, to decyzję podejmował sąd z urzędu, czyli w składzie orzekającym, a nie w składzie, który jest powołany do przeprowadzenia testu. W niektórych z tych orzeczeń Sąd Najwyższy w uzasadnieniu przywoływał linki do artykułów m.in. w portalu OkoPress.

Powiedział pan przed chwilą, że nikt poza ministrem Bodnarem nie zakwestionował pana bezstronności, a to jednak miało miejsce i to nieraz…

Nie było wniosku stron w takich sprawach. O pozostałych sprawach powiedziałem wcześniej.

Wróćmy jeszcze na koniec do kwestii skuteczności pana odwołania z funkcji zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych. Minister przywołuje przepis ustawy  –Prawo o ustroju sądów powszechnych – i wskazuje na pewną lukę. W ustawie nie ma przepisu, który pozwala odwołać sędziego np. z funkcji zastępcy rzecznika, w przypadku gdy dopuści się on poważnych naruszeń. Pamiętajmy, że to jest wersja ustawy, która zaczęła obowiązywać pod rządami PiS. To był celowy zabieg, żeby rzecznicy powołani przez ministra Zbigniewa Ziobrę byli nieodwoływalni?

Nie dopuściłem się żadnych naruszeń prawa ani etyki zawodowej. Jeżeli w prawie o ustroju sadów powszechnych nie ma przepisu o odwołaniu rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych i jego zastępców, to nie jest to zabieg przypadkowy. Jeżeli ustawodawca nie zawarł przesłanek negatywnych do odwołania – inaczej aniżeli w przypadku zastępców rzeczników dyscyplinarnych przy sądach apelacyjnych i okręgowych – to był to zabieg celowy, uzasadniony potrzebą uniezależnienia tych rzeczników od ministra sprawiedliwości i wzmocnienia ich niezależnej pozycji wobec władzy wykonawczej. Innymi słowy chodziło o uniemożliwienie władzy politycznej ingerencji w niezawisłość sędziowską, o wykluczenie działań, które minister Bodnar podjął wobec mnie.

Prawnicy
Nowe wytyczne Bodnara dla prokuratorów. „Państwo nie będzie karać za poglądy"
Zawody prawnicze
Egzaminy prawnicze zakończone. Duża frekwencja, spodziewane dobre wyniki
Prawo w Polsce
Nowa komisja zajmie się „atakami na społeczeństwo obywatelskie" za rządów PiS
Nieruchomości
Służebność przesyłu. Sąd Najwyższy zdecyduje o zasiedzeniu
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Prawo w Polsce
MEN szykuje bat na wagarowiczów. Barbara Nowacka zapowiada zmianę przepisów