Przywileje sędziów a zwrot kosztów za dojazd do sądu

Jedyna droga, by sąd zapłacił za odebrane przywileje, to pozew. Nie cofają się przed jego złożeniem nawet ci, którzy zwykle orzekają w sprawach innych.

Aktualizacja: 05.08.2015 18:30 Publikacja: 05.08.2015 18:13

Przywileje sędziów a zwrot kosztów za dojazd do sądu

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Były już pozwy o nadgodziny i zamrożone pensje. Teraz przyszła kolej na upomnienie się o kilometrówki, czyli zwrot pieniędzy za dojazdy do pracy do innego miasta. Do hurtowego składania pozwów namawiało Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia. I skutek jest.

– Odzew był spory – informuje sędzia Łukasz Piebiak ze stowarzyszenia.

Jak ciąć, to wszystkim równo

Pierwsze pozwy trafiają właśnie na wokandy. Kto ma rację? Sędziowie czy minister sprawiedliwości, który z oszczędności najpierw kilometrówki obniżył, a potem zaproponował ich likwidację. Odpowiedzą sądy, uwzględniając powództwa lub je oddalając. A w grę wchodzić może ponad 3 tys. pozwów. W Polsce orzeka dzisiaj ok. 10 tys. sędziów. W rejonie jest ich 7 tys., reszta w okręgu i apelacji. Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości z prawa zwrotu kosztów przejazdu z miejsca zamieszkania do siedziby sądu korzysta ok. 3300 sędziów.

10 mln zł

zablokowano w budżecie na 2015 r. na zwrot pieniędzy za dojazdy do pracy poza miejsce zamieszkania

Od lat otrzymywali oni średnio 60 gr za kilometr. Teraz dostają 30 gr. Kiedy tylko na jaw wyszedł pomysł cięcia kilometrówek, w środowisku zawrzało. Na sędziowskim forum powstał specjalny wątek, w którym sędziowie wymieniali się poglądami, co musi się znaleźć w pozwie.

– Można powołać się na stawkę dla posłów z uzasadnieniem, że równość wobec prawa, równoważenie się władz nakazuje, by składniki wynagrodzenia, które nie mają związku stricte z funkcją, a raczej z rekompensowaniem wydatków, były ustalane na takim samym poziomie – sugerował jeden z sędziów biorących udział w dyskusji.

Mają prawo i zaczynają wygrywać

Akcja pisania pozwów przez sędziów ruszyła w całej Polsce w latach 2007–2008. Wówczas chcieli dodatkowych pieniędzy za przepracowane nadgodziny. Pozwów w sumie w całym kraju było ponad tysiąc. Pierwszy (warszawski) sędzia wygrał proces w czerwcu 2008 r. Sąd uznał wówczas, że zadaniowy czas pracy sędziów nie oznacza, że jest niczym nieograniczony.

Trzy lata później na wokandy zaczęły trafiać inne sprawy kierowane przez sędziów. Wówczas chodziło o wyrównanie pieniędzy, jakie stracili po zamrożeniu im na rok pensji. W pozwach żądali zapłaty uposażenia w wysokości takiej, jak gdyby ustawa ta, zamrażająca waloryzację ich wynagrodzeń, nie obowiązywała, tj. ok. 300 zł za każdy miesiąc od stycznia 2012 r.

Czy sędziom wypada składać pozwy do sądów, w których orzekają ich koledzy?

– A jakie mamy inne możliwości, by dochodzić swoich racji? – pyta sędzia Irena Kamińska, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis. I dodaje, że to tacy sami obywatele jak inni.

– Korzystanie z tej drogi stanowi realizację konstytucyjnego prawa do sądu – zastrzega SSP Iustitia.

Sądy i trybunały
Adam Bodnar ogłosił, co dalej z neosędziami. Reforma już w październiku?
Prawo dla Ciebie
Oświadczenia pacjentów to nie wiedza medyczna. Sąd o leczeniu boreliozy
Prawo drogowe
Trybunał zdecydował w sprawie dożywotniego zakazu prowadzenia aut
Zawody prawnicze
Ranking firm doradztwa podatkowego: Wróciły dobre czasy. Oto najsilniejsi
Prawo rodzinne
Zmuszony do ojcostwa chce pozwać klinikę in vitro. Pierwsza sprawa w Polsce