Były już pozwy o nadgodziny i zamrożone pensje. Teraz przyszła kolej na upomnienie się o kilometrówki, czyli zwrot pieniędzy za dojazdy do pracy do innego miasta. Do hurtowego składania pozwów namawiało Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia. I skutek jest.
– Odzew był spory – informuje sędzia Łukasz Piebiak ze stowarzyszenia.
Jak ciąć, to wszystkim równo
Pierwsze pozwy trafiają właśnie na wokandy. Kto ma rację? Sędziowie czy minister sprawiedliwości, który z oszczędności najpierw kilometrówki obniżył, a potem zaproponował ich likwidację. Odpowiedzą sądy, uwzględniając powództwa lub je oddalając. A w grę wchodzić może ponad 3 tys. pozwów. W Polsce orzeka dzisiaj ok. 10 tys. sędziów. W rejonie jest ich 7 tys., reszta w okręgu i apelacji. Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości z prawa zwrotu kosztów przejazdu z miejsca zamieszkania do siedziby sądu korzysta ok. 3300 sędziów.
10 mln zł
zablokowano w budżecie na 2015 r. na zwrot pieniędzy za dojazdy do pracy poza miejsce zamieszkania