Dwa rozwiązania. Redukcja kadencji KRS oraz przyjęcie takiego modelu, w którym Rada jest całkowicie zależna od większości politycznej. To pociąga za sobą uzależnienie sędziów od politycznej większości. Wiele przemawia za tym, aby poszukiwać balansu między światem politycznym a światem sądowniczym w takiej instytucji jak KRS. Ale trzeba poszukiwać równowagi, a nie zastępować jedną dominację drugą. Tymczasem tutaj mamy do czynienia z sytuacją, w której – według proponowanych zmian – wszystkie komponenty KRS będą zależne od władzy politycznej. O tym wszystkim można oczywiście rozmawiać w formule okrągłostołowej, ale tylko, gdy władza chce rozmawiać. I się cofa.
Według polityków PiS te reformy to ponoć przywracanie kontroli społecznej nad władzą sądowniczą. Walka z sędziokracją.
Nie widzę szerokich perspektyw kontroli społecznej. Te zmiany napsują wiele krwi. Mogą istotnie podzielić środowisko sędziowskie. Nie będą natomiast miały poważnych i pozytywnych skutków dla funkcjonowania sądownictwa.
Obywatel nie skorzysta na tych zmianach? Jego sporów nie będzie rozwiązywał sprawniejszy i bardziej niezależny sędzia?
Uważam, że nie. I właśnie w tym rzecz. To nie jest reforma. Nie jest to dobra reforma z szansami na trwałość czy pozytywne skutki w zakresie realizacji prawa obywatela do sądu. Zamiast uzdrawiać sądownictwo, tworzy się zależność sądownictwa od władzy politycznej. A to w perspektywie pogłębi jego niefunkcjonalność. Zmiany przyniosą obywatelom koniec końców tylko straty.
„Gdyby pan prezydent wyszedł z taką inicjatywą, to ja zdecydowanie bym temu przyklasnął"– powiedział wczoraj wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, komentując pomysł okrągłego stołu.