Aż trudno uwierzyć, że w czasach pandemii obrazy udało się ściągnąć również z Włoch, Francji, Litwy, Ukrainy, a nawet Stanów Zjednoczonych.
– Pracujący przy wystawie „Geniusz baroku" ludzie sprawdzili się w ogniu walki, prace z Włoch przyjechały w tygodniu jej otwarcia – mówi „Rzeczpospolitej" Andrzej Szczerski, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie. – Czechowicz jest artystą najwyższej klasy. Jego malarstwo nie było kopią sztuki Zachodu, lecz oryginalną interpretacją wpływów włoskich, która świadczy, że kulturowo najbliższa jest nam śródziemnomorska kolebka cywilizacji europejskiej.
Rzymskie sukcesy
20-letni Szymon Czechowicz (1689–1775) pochodził z rodziny złotników i rozpoczął malarskie studia około 1710 roku w Rzymie dzięki wsparciu magnata Franciszka Maksymiliana Ossolińskiego. Miał talenty malarskie i muzyczne. U Ossolińskiego grał w dworskiej kapeli. W Rzymie, w Akademii św. Łukasza, zwrócił na siebie uwagę, zdobywając nagrodę w konkursie dla jej adeptów w 1716 roku.
A prawdziwym potwierdzeniem jego mistrzostwa, równającym go z ówczesnymi malarzami Italii, jest jego późniejsze dzieło ołtarzowe „Święta Jadwiga Śląska" do polskiego kościoła San Stanislao dei Polacchina w Rzymie. Przedstawia świętą modlącą się pod krzyżem. To dzieło w pełni już dojrzałego artysty, o czym świadczą synteza stylu, plastyczny modelunek, kolorystyczna harmonia i efektowna kompozycja, łącząca sferę ziemską i niebiańską, pełną aniołów.
Z Rzymu przybyły też dwa inne wielkoformatowe obrazy: „Św. Jakub z Marchii" i „Matka Boska Różańcowa ze św. Dominikiem" z kościoła Franciszkanów na Palatynie. Nigdy dotąd nie opuszczały Wiecznego Miasta.