Kryzys pandemiczny w 2020 r. stosunkowo najmocniej uderzył w rynki pracy takich województw, jak zachodniopomorskie, pomorskie, śląskie, lubuskie, małopolskie i podkarpackie. To tam wzrost stopy bezrobocia w grudniu 2020 r. w porównaniu z grudniem 2019 r. był największy i wynosił co najmniej 1,2 pkt proc. A jak będzie wyglądał rok 2021? Gdzie o pracę będzie najłatwiej, a gdzie możliwości jej znalezienie będą mocno ograniczone?
![](http://grafik.rp.pl/grafika2/1561112,9.jpg)
Słabo nad morzem
Jak zgodnie podkreślają eksperci, w tym roku lokalne rynki pracy szczególnie mocno podlegać będą ogólnym tendencjom zmieniającym się w rytm sytuacji pandemicznej w kraju i na świecie. – Najtrudniejszej sytuacji spodziewamy się w I kwartale, ze względu niepewność na panującą w gospodarce. A jeśli chodzi o regiony, to trudno o dobre perspektywy dla tych miast, gmin i powiatów czy nawet całych obszarów, które nasycone są usługami turystycznymi, hotelarstwem i gastronomią oraz instytucjami kultury – podkreśla Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Problemów można się spodziewać zarówno w miejscowościach górskich, jak i nadmorskich, bo – wbrew pozorom – nad morzem turystyka zimowa także kwitnie.
Rośnie przemysł
O niebo lepiej – zauważają zgodnie eksperci – radzą sobie regiony ze znaczącym udziałem produkcji. Na w miarę dobre perspektywy znalezienia nowej pracy mogą więc liczyć mieszkańcy silniej rozwiniętych gospodarczo województw Polski południowo-zachodniej i południowej, a także centralnej. Jak twierdzi Iwona Szmitkowska, prezes Work Service, jej firma praktycznie w całej Polsce prowadzi rekrutację dla produkcji. – Cały czas rekrutujemy też dla sektora spożywczego i transportowego, rośnie także zapotrzebowanie ze strony centrów logistycznych, co z jednej strony związane jest ze wzrostem popularności e-commerce, z drugiej ze wzrostem obsługi klientów zagranicznych – wylicza.