Działania rządu PiS były nierzetelne, nieskuteczne i spóźnione, a minister rolnictwa przyczynił się do chaosu na rynku – wynika z dotyczącego afery z ukraińskim zbożem raportu NIK, do którego dotarła „Rzeczpospolita”. Wyniki kontroli są dla rządzących druzgocące.
Czytaj więcej
Raport NIK nie zostawia suchej nitki na nieudolnym rządzie i jego organach. Trudno zliczyć dziś k...
Organy państwa nie ochroniły polskich rolników przed skutkami niekontrolowanego importu, który w przypadku pszenicy wzrósł w 2022 r. o 16,8 tys. proc., do ponad pół miliona ton z niewiele ponad 3 tys. ton rok wcześniej. Od stycznia 2022 r. do końca sierpnia 2023 r., tj. w okresie objętym kontrolą, 541 firm sprowadziło z Ukrainy 4,3 mln ton zbóż i roślin oleistych o wartości 6,2 mld zł, przy czym największy importer, firma z województwa mazowieckiego, sprowadził zboże warte ponad 560 mln zł, a firma z Pomorza – za 497 mln zł.
Masowy napływ przyczynił się do spadku opłacalności polskich producentów rolnych i wzrostu zapasów zboża: z 3,8 mln ton w połowie 2021 r. do 9,7 mln ton w połowie 2023 r. NIK uważa, że spory wkład do takiego rozwoju sytuacji wniósł ówczesny minister rolnictwa Henryk Kowalczyk. W wypowiedzi dla mediów w czerwcu 2022 r. zaapelował do rolników o niesprzedawanie zboża i rzepaku, przekonując, że ceny zbóż będą na wysokim poziomie, a w drugiej połowie roku jeszcze wzrosną.
NIK: kto odpowiada za aferę zbożową
Z raportu NIK wynika, że ocena szefa resortu była błędna i nie została poparta danymi ani analizami. Decyzje producentów o niesprzedawaniu zboża okazały się fatalne w skutkach: ceny spadły, a im dłużej ktoś zwlekał, tym więcej tracił. Zwłaszcza że w kolejnym sezonie znacznie wzrosły koszty produkcji zbóż, czyli ceny paliwa i nawozów.