Zapytany czy Polsce uda się coś ugrać, Bugaj odpowiada:
Bardzo trudno jest to przewidzieć, ale jestem raczej pesymistą. Obawiam się, że najważniejsi ludzie w Unii będą twardo obstawać przy ograniczeniu budżetu europejskiego, który zresztą i tak jest już bardzo mały. (...) Wydaje się, że jak na razie zabrakło mocnych, polskich głosów w tej sprawie. To powinny być bardzo donośne głosy, które mówią, że przyjęliśmy co prawda reguły jednolitego rynku, które są korzystne zawsze dla wyżej rozwiniętych krajów, ale pod warunkiem, że wysokie są transfery finansowe.
Tusk mówił wczoraj w Bukareszcie: "Nie pozwólcie, aby w Europie zatriumfowała hipokryzja, by wspólna Europa okazała się pustym sloganem". Co o tej wypowiedzi sądzi Bugaj?
Dobrze, że pojawiły się takie słowa. Nie zmienia to faktu, że padły trochę za późno. W moim przekonaniu opinię publiczną i unijnych przywódców należało przygotowywać od dłuższego czasu i to bardzo stanowczo do polskich postulatów. Teraz to wygląda tak, że trochę pod znakiem zapytania nasza stoi dalsza obecność w strukturach Unii. Oczywiście mam świadomość, że wystąpić nie bardzo można.
Jeżeli wziąć pod uwagę pakiet klimatyczny, który może być bardzo szkodliwy dla konkurencyjności polskiego przemysłu, do tego jeżeli miałoby do nas trafić o wiele mniej pieniędzy, to bilans naszej obecności w Unii zaczyna wyglądać niedobrze.