Przed startem (godz. 7.27 czasu polskiego) dowódca Tu-154 kpt. Arkadiusz Protasiuk otrzymał prognozę pogody z godziny 6.10. A ta dla Smoleńska była dobra: widzialność do 5 tys. metrów, podstawa chmur 200-300 m. Około godz. 7 dostał kolejną, która informowała o pogarszających się warunkach: widoczność 1-3 tys. m, zachmurzenie i mgła. Z naszych informacji wynika, że i tak ta druga była lepsza niż prognoza rzeczywista, której już dowódcy nie przekazano.?

Według autorów przygotował ją mjr Dariusz Januszewicz, który 10 kwietnia 2010 r. pełnił służbę dyżurnego operacyjnego w Centrum Hydrometeorologii Sił Zbrojnych RP.? Jego prognoza mówiła o podstawie chmur 60 m, co oznacza warunki poniżej minimum do lądowania. Gazeta dotarła do jednego z byłych dowódców 36. pułku, w którego barwach latał tupolew.?

Zawsze powinno się podawać gorszy wariant. Nie wiem, co się stało, że odstąpiono od tej zasady - powiedział?.

PAP pisze, że jeszcze gorsza prognoza pogody pojawiła się o 8.20, czyli 21 minut przed katastrofą. Pochodziła z międzynarodowej wymiany, mówiła o pogarszających się warunkach w Smoleńsku, o mgle nad lotniskiem i widoczności w powietrzu 500 m. Ta prognoza dotarła do starszego synoptyka służby wojskowej. Nie przekazano jej dowódcy tupolewa.

Piloci z 36. specpułku zgodnie stwierdzili, że technicznie istniała możliwość połączenia się z Polski z tupolewem. Dlaczego tego nie zrobiono? Nie wiadomo.