Człowiek-Motyl i obrońcy żenujących happeningów

Paweł Hajncel - 44 letni mężczyzna - w czasie Bożego Ciała naciągnął rajtuzy, założył motyle skrzydełka i rozpoczął radosne pląsanie pośród uczestników łódzkiej procesji. Teraz być może przyjdzie mu "przypląsać" do sądu

Publikacja: 22.07.2011 18:10

Człowiek-Motyl i obrońcy żenujących happeningów

Foto: W Sieci Opinii

Dzieci myślały, że jestem częścią procesji. Niespodzianką. Śmiały się. Tylko księża mieli zacięte miny. Kilku próbowało mnie schwytać – mówił dumnie Hajncel. Udało się to dopiero policji. -  Policjant zapytał, czy to moje skrzydła i czy już skończyłem. Spisał mnie i poradził, bym więcej tak nie robił. Wyjaśnił, że mnie poucza i na tym sprawa się kończy.

Sprawa może mieć jednak ciąg dalszy. Proboszcz Ireneusz Kulesza w oświadczeniu napisał, że incydent...

...zaburzył przebieg procesji Bożego Ciała. Zaś reakcja wiernych oraz kapłanów każe sądzić, że doszło do obrazy uczuć religijnych

W związku z tym ksiądz poinformował o chęci zgłoszenia sprawy do prokuratury.

(...) głos Pawła Hajncela winien liczyć się w dyskusji o zawłaszczaniu przestrzeni publicznej. Demokracja to orkiestra, w której co prawda nie wszyscy mogą tyle samo (Kościół może więcej niż Paweł Hajncel), ale zagrać wolno każdemu, także happenerowi. Wolno też w demokratyczną melodię angażować prokuraturę. Ale po co? – skomentował całą sprawę Paweł Smoleński w felietonie dla "Gazety Wyborczej".

Dr Anna Kuczyńska-Skrzypek z Uniwersytetu Warszawskiego oceniła w radiu Tok FM, że:

Motyl wyraził swoją opinię. Niezależnie, jak to oceniamy (a ja sądzę, że to żart w złym guście), jest to nieuniknione. Ulica należy do wszystkich. A przy dzisiejszym zróżnicowaniu kulturowym i światopoglądowym przestrzeń publiczna staje się polem konfliktów

Podczas procesji dla wiernych przestrzeń wokół się sakralizuje, ale dziś nie ma na to ogólnej zgody i niektórzy sakralności nie wyczuwają. Za pomocą błazeństwa tę przestrzeń burzą. Niegdyś kultura dysponowała sankcjami wobec tych, którzy przerywają sacrum. Stąd opowieści o złym końcu, jaki spotkał tańczących w wielkim poście lub obrażali hostię. Te normy obyczajowe odeszły, pozostały tylko normy prawne. Na tę drogę chce wejść ksiądz proboszcz, skarżąc się na obrazę uczuć religijnych.

Rzeczywiście – kolejne normy obyczajowe odchodzą w niebyt, wypierane przez tolerancję dla domorosłych pajaców, a polityczna poprawność w dyskursie publicznym zastępuje rozsądek i poczucie dobrego smaku.

Dzieci myślały, że jestem częścią procesji. Niespodzianką. Śmiały się. Tylko księża mieli zacięte miny. Kilku próbowało mnie schwytać – mówił dumnie Hajncel. Udało się to dopiero policji. -  Policjant zapytał, czy to moje skrzydła i czy już skończyłem. Spisał mnie i poradził, bym więcej tak nie robił. Wyjaśnił, że mnie poucza i na tym sprawa się kończy.

Sprawa może mieć jednak ciąg dalszy. Proboszcz Ireneusz Kulesza w oświadczeniu napisał, że incydent...

Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem