Czy uczciwość może być czymś podejrzanym? Okazuje się że tak, jeśli dookoła to nieuczciwość i korupcja są normą ... Taką tezę postawił przynajmniej Wadim Nikitin, rosyjski publicysta publikujący w zachodniej prasie. Według Nikitina, ofiarą takiej mentalności jest Aleksiej Nawalny, antykorupcyjny aktywista oskarżony o malwersacje pieniędzy jednej ze spółek. Rosjanie, twierdzi autor, nie wierzą w prawdziwość zarzutów, a proces postrzegają jako politycznie motywowany - Nawalny jest bowiem jednym z głównych przywódców antykremlowskiej opozycji.

Największym problemem Nawalnego mogą być obawy opinii publicznej,że może rzeczywiście być niewinny. Jest tak dlatego,że w rezultacie niechlubnej rosyjskiej historii, szczególnie tej z ostatniego ćwierćwiecza, obywatele Rosji postrzegają politykę jako tak naturalnie skorumpowaną, brudną i brutalną sferę, że na kogokolwiek, kto chce przeprowadzić reformy, patrzy się z najwyższym podejrzeniem. Po tak wielu rozczarowanaich demokracją, rodacy Nawalnego po prostu zaakceptowali, że racja jest zawsze po stronie silniejszego, a polityka to niewiele więcej niż strategia dla bezpośredniego osobistego wzbogacania się. To jedna z przyczyn, dla których wyborcy mogą woleć popierać samolubnego władcę wspieranego przez potęgę państwa, jak choćby Prochorowa: tam przynajmniej nie ma iluzji.

- pisze Nikitkin, według którego dla wielu Rosjan uczciwość i społecznikowski zapał Nawalnego jest enigmą.

Nawalny, z jego wielkomiejskim elektoratem klasy średniej i jego zachodnim aktywizmem, pozostaje zagadką dla wielu Rosjan. W kraju, gdzie zwyczajny uśmiech oznacza albo idiotyzm, albo zagrożenie, gdzie wszystko toczy się wokół pieniędzy i każdy ma swoją cenę, kto mógłby robić coś tak niebezpiecznego jak typ protestu, który uprawia Nawalny - za darmo? Nawet jeśli nie jest winny defraudacji pieniędzy, na pewno musi być winny czegoś innego. Chyba że jest po prostu wariatem.

Możemy być jednak spokojni, że odpowiedni paragraf się znajdzie.