Bardzo mocno zyskają też emeryci i renciści w KRUS. Czy zasadnie?
System rolniczy jest zbudowany wokół emerytury minimalnej. Jej podwyżka więc automatycznie wiąże się ze wzrostem świadczeń z KRUS. I znowu, jeżeli popatrzymy na ten mechanizm ochrony przed ubóstwem, to w ten sposób dbamy o mniejsze gospodarstwa. Z drugiej strony rząd właśnie zaproponował, że dużym rolnikom ma przysługiwać dodatek w wysokości od 1,2 do 4,8 proc. (w zależności od wielkości gospodarstwa) do emerytury podstawowej za każdy rok opłacania dodatkowej składki. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w systemie rolniczym nie mamy do czynienia z relacją pomiędzy wpłacanymi składkami a wypłacanymi świadczeniami, to jest to wątpliwe rozwiązanie. Od wielu lat blisko 90 proc. wydatków emerytalno-rentowych tej grupy jest finansowanych z budżetu państwa. Teraz z budżetu dołożymy jeszcze więcej.
Czy w obecnych realiach gospodarczych odrębne systemy, takie jak KRUS, powinny dalej funkcjonować?
Nie widzę sensu działania tak różnie funkcjonujących systemów emerytalnych, bo one bardzo usztywniają rynek pracy i przepływ osób między ZUS i KRUS. Nie mówiąc o tym, że często ten drugi system jest nadużywany. Wielokrotnie wraz z innymi ekspertami przygotowywaliśmy propozycje rozwiązań, które w KRUS uzależniłyby składki m.in. od dochodu rolników. Nie ma woli politycznej na takie zmiany. Problem niestety w tym, że de facto to my wszyscy dopłacamy do emerytur osób, które są w bardzo dobrej sytuacji. To należałoby w systemie KRUS zmienić. Warto natomiast podkreślić, że KRUS działa sprawnie jako instytucja obsługująca system ubezpieczeń rolników, którzy są specyficzną grupą – i w tej roli się sprawdza.
W ostatnim czasie zaczęła też wzrastać liczba emerytur groszowych. Co z nimi zrobić?
Zjawisko to pojawiło się po reformie z 1999 r., która daje prawo do emerytury po osiągnięciu wieku emerytalnego, przy założeniu, że emerytura zależna jest od wpłaconych składek. Nie jest wymagany staż. Emerytura podwyższona do ustawowego minimum przysługuje jednak tylko osobom, które osiągnęły wiek emerytalny (60 lat kobiety i 65 lat mężczyźni) i mają odpowiedni okres składkowy i nieskładkowy (co najmniej 25 lat dla mężczyzn i 20 lat dla kobiet). Jeśli emeryt nie ma wymaganego stażu, jego świadczenia nie podwyższa się do kwoty minimalnej, ale będzie dalej wypłacane. W efekcie osoby, które obecnie pobierają emerytury groszowe, to są ludzie, którzy w życiu zapłacili może jedną, góra kilka składek. Uważam, że to sprawiedliwe. Trzeba by wprowadzić mechanizm jednorazowej wypłaty niskich świadczeń. Koszty ich obsługi często znacznie przekraczają bowiem wysokość wypłat. A z punktu widzenia dochodu takich osób nie są to znaczące środki. Trudno było przewidzieć, tworząc reformę emerytalną, jak będzie to wyglądało w przyszłości. Głównie dlatego, że cały czas zmieniają się realia rynku pracy. Każdy system emerytalny ewoluuje, pojawiają się nowe sytuacje, które wymagają dostosowań. Od czasu do czasu trzeba w nim coś zmienić.