Panie profesorze, jak mogłoby wyglądać śledztwo ws. „ustrojowego zamachu stanu”, jeśli zostałoby ono wszczęte?
To zależy, czy uchylone zostałyby immunitety osób, których miałoby ono dotyczyć, jednak w obecnym składzie politycznym Sejmu jest to mało prawdopodobne. Postępowanie mogłoby być prowadzone też przeciwko osobom, które immunitetów nie mają, ale decyzja o tym, czy zostanie wszczęte, zależała już będzie od właściwych prokuratorów. Na razie docierają do nas sprzeczne informacje: z jednej strony o tym, że już się ono toczy, z drugiej – że nie zostało jeszcze zarejestrowane. Dlatego sprawa wciąż jest niejednoznaczna.
Czytaj więcej
Prokurator Michał Ostrowski nie może konspiracyjnie tworzyć alternatywnej prokuratury i robić coś na boku - mówi „Rzeczpospolitej" Kazimierz Olejnik, były zastępca prokuratora generalnego, nazywany polskim Falcone, który przed laty rozpoczął walkę z mafią w Polsce.
Analogiczne oskarżenia ze strony obecnie rządzonych mogłyby padać pod adresem obecnej opozycji? W końcu przez ostatnią dekadę to politykom PiS zarzucano łamanie konstytucji.
Z tego, co jest mi wiadome, wnioskuję, że prezes TK dokonał pewnej interpretacji przepisów kodeksu karnego i samej konstytucji. Uznał, że suma naruszeń konstytucji uprawnia do postawienia zarzutu, dotyczącego zmiany konstytucyjnego ustroju państwa przemocą. Gdybyśmy i my przyjęli taką interpretację, musielibyśmy uznać, że mamy do czynienia z wieloma zamachowcami, bo przecież konstytucję naruszano także w okresie, kiedy władzę sprawowała obecna opozycja, a także wcześniej. To otwiera zaś perspektywę do przyjęcia, że wtedy również dokonywany był „zamach stanu”. I – o ile posłowie oraz senatorowie obecnej koalicji mogą czuć się „bezpiecznie”, biorąc pod uwagę skład Sejmu - o tyle ci z obecnej opozycji takiej gwarancji już nie mają.
Gdybyśmy i my przyjęli taką interpretację, musielibyśmy uznać, że mamy do czynienia z wieloma zamachowcami, bo przecież konstytucję naruszano także w okresie, kiedy władzę sprawowała obecna opozycja, a także wcześniej.
Jednak wysnuwanie takich wniosków oznaczałoby, że prawo karne traktowane jest w Polsce jako narzędzie w rywalizacji politycznej, a to nie ma nic wspólnego z zasadami obowiązującymi w demokratycznym państwie. Owszem, naruszenia konstytucji wymagają konstytucyjnie przewidzianej odpowiedzi, ale – wprowadzając interpretację tu zastosowaną – zmierzalibyśmy do osiągnięcia skutków o charakterze politycznym, a nie prawnym. Bo przecież, skoro wiadomo, że prezesowi Rady Ministrów nie da się uchylić immunitetu, to postępowanie przeciwko niemu nie będzie prowadzone. Można jedynie powtarzać argumenty o naruszeniu konstytucji, ale to przecież dzieje się w przestrzeni publicznej już od ponad roku.