Po wielu burzach w rządzie pakiet deregulacyjny trafia wreszcie pod obrady Rady Ministrów. Pakiet w praktyce był przedmiotem licznych sporów w samym rządzie oraz w koalicji. W Sejmie nie będzie łatwo, biorąc pod uwagę trwająca kampanię prezydencką, a także jej konsekwencje polityczne dla rządu i koalicji. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że Lewica nie poparła pakietu.
Czytaj więcej
Rezygnacja z ponadstandardowych uprawnień ministra aktywów przy wyborze zarządów i rad spółek z udziałem państwa dałaby rynkowi kapitałowemu impuls rozwojowy i zwiększyła jakość władzy, oddzielając politykę od gospodarki.
W Sejmie jest już komisja ds. deregulacji
Jeszcze przed przemówieniem premiera Donalda Tuska na GPW miesiąc temu i ogłoszeniem, że teraz deregulacja jest jednym z najważniejszych kierunków prac rządu, Ministerstwo Rozwoju przygotowywało pakiet rozwiązań dotyczący deregulacji. Po wielu wewnętrznych starciach pakiet przeszedł przez Stały Komitet Rady Ministrów i we wtorek został przyjęty przez rząd. Zastrzeżenia do rozwiązań miała m.in. Lewica – chodziło o osłabienie kompetencji Państwowej Inspekcji Pracy, co też wybrzmiało w trakcie wtorkowej dyskusji na posiedzeniu Rady Ministrów.
Najbardziej na pakiecie zależało PSL. Kilka tygodni temu kluczowi politycy ludowców, w tym szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oraz szef resortu rozwoju Krzysztof Paszyk, zapowiedzieli w Sejmie wniosek o powołanie stałej komisji ds. deregulacji. – PSL jest zawsze po stronie przedsiębiorców. Chcemy, by ta debata przekuła się w konkretne ustawy. Do tego potrzebna jest przestrzeń do pracy – mówił pod koniec lutego w Sejmie prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Tak się ostatecznie stało – w ubiegłym tygodniu Sejm powołał komisję stałą ds. deregulacji. To sukces PSL.