W kwestii walki z wykorzystywaniem seksualnym małoletnich Kościół w Polsce idzie długą i wyboistą drogą. Wędrówka ta trwa już blisko ćwierć wieku – dorosnąć zdążyło w tym czasie całe pokolenie! Osiągnięto już kilka kamieni milowych – wydarzeń istotnych i historycznych. Ale kiedy się wydaje, że Kościół hierarchiczny (władny do podejmowania istotnych decyzji i wyznaczający kierunki działań) wyszedł z dymu kadzideł i nic już nie zasłania drogi do celu, nagle wyrasta kolejna przeszkoda, która powoduje zatrzymanie się, a niekiedy wręcz płochliwą ucieczkę.
Pedofilia w Kościele: Dlaczego prawda, sprawiedliwość i oczyszczenie nie są w stanie się przebić?
Na drodze tej pełno jest strachu, ścierania się rożnych wizji, rozgrywek frakcyjnych między biskupami, wchodzi na nią także polityka. Teoretycznie osoby pokrzywdzone i szeroko pojęte dobro Kościoła, czyli wszystkich, którzy do niego przynależą, są na planie pierwszym, ale w praktyce nieustannie coś – a może raczej ktoś – je zasłania. Prawda, sprawiedliwość i oczyszczenie nie są w stanie się przebić. Nie ma wątpliwości, że w ciągu tego ćwierćwiecza wiele osób, nie doczekawszy zdecydowanych, odważnych ruchów hierarchii, zatrzasnęło za sobą drzwi świątyń i odeszło, nie chcąc mieć z Kościołem nic wspólnego. Ile owiec odłączyło się od stada, a ci, którzy mieli o nie dbać, nie wychodzą ich szukać?
Czytaj więcej
- Wiele dziś się mówi, i słusznie, o karygodnych nadużyciach dorosłych wobec dzieci. Tego rodzaju zła nie wolno tolerować, ale nikt nie pyta o przyczyny - mówił w środę arcybiskup Józef Michalik w katedrze we Wrocławiu nawiązując do nagłaśnianych przypadków pedofilii w Kościele.
Wydaje się, że za datę początkową zmagania się biskupów z pedofilią należy uznać marzec 2001 r., gdy wybuchła tzw. sprawa tylawska. Dotyczyła proboszcza z Tylawy, którego oskarżono o wieloletnie wykorzystywanie małoletnich dziewcząt, w którego winę dość długo nie chciał uwierzyć abp Józef Michalik. Księdza skazano i ostatecznie usunięto z parafii, ale trwało to kilka lat. Potem (2008 r.) zaczyna się wieloletnia historia ks. Andrzeja Dymera, którego chronili kolejni biskupi szczecińscy. W 2009 r. biskupi przyjęli pierwsze wytyczne dotyczące postępowania w przypadkach oskarżeń duchownych. Wytycznych opinia publiczna nigdy nie poznała, ale biskupi lubią chwalić się tym, że opracowali je, jeszcze zanim oficjalnie nakazał zrobić to Watykan. Ale potem (2013 r.) wybucha afera z abp. Józefem Wesołowskim i ks. Wojciechem Gilem (oskarżono ich o wykorzystywanie małoletnich na Dominikanie). W tym samym roku pojawiła się skandaliczna wypowiedź abp. Michalika, z której wynikało, że to dziecko prowokuje niewłaściwe zachowania seksualne księdza. Ale też wówczas na koordynatora KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży biskupi powołują jezuitę o. Adama Żaka, któremu powierzają kwestię opracowania programów prewencyjnych (w 2014 r. tworzy on w Krakowie Centrum Ochrony Dziecka).
Jak polski Episkopat działał w kwestii pedofilii. Presja, presja i jeszcze raz presja
W kolejnym roku Konferencja Episkopatu Polski przyjmuje kolejną – poprawioną wedle wskazówek z Watykanu – wersję wytycznych. Ujrzały jednak światło dzienne w 2015 r., po tym jak o ich istnieniu poinformowały równolegle „Rzeczpospolita” i „Tygodnik Powszechny”. W 2018 r. zaczynają pojawiać się głosy o konieczności powołania ogólnopolskiej komisji do wyjaśnienia spraw wykorzystywania seksualnego. Kilku biskupów decyduje się na ujawnienie danych o sprawach, które miały miejsce w ich diecezjach. KEP wydaje zaś specjalne stanowisko, w którym przeprasza skrzywdzonych, wzywa sprawców do ujawnienia się i obiecuje zebranie danych ogólnopolskich oraz opracowanie raportu. Wtedy też zapada decyzja, by każdy pierwszy piątek Wielkiego Postu był dniem modlitwy i pokuty „w intencji ofiar wykorzystania seksualnego i ich rodzin”. Ówczesny przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki rozpoczyna spotkania ze skrzywdzonymi przed zaplanowanym na luty 2019 r. watykańskim szczytem na temat pedofilii. Na szczyt Gądecki ostatecznie nie pojechał, złożyła go choroba. Zastąpił go wiceprzewodniczący abp Marek Jędraszewski, który po powrocie mówił, że sprawcom trzeba okazywać miłosierdzie.