A obowiązująca do wczoraj definicja pochodziła jeszcze z 1932 r. i według dużej części prawników i aktywistów powinna być już dawno zmodyfikowana. Dlaczego? Zwolennicy zmiany argumentowali, że przy dotychczasowej definicji ofiara gwałtu często nie miała szans na sprawiedliwość, jeśli wyłącznie mówiła „nie”. Z kolei bierność była traktowana jako przejaw zgody na obcowanie płciowe, a wymiar sprawiedliwości wymagał od ofiary stawiania wyraźnego i rzeczywistego oporu.
W konsekwencji po długich i żmudnych pracach legislacyjnych w czerwcu ubiegłego roku zaproponowano i uchwalono taką zmianę Kodeksu karnego, która sprawi, że o tym czy doszło do gwałtu decydować będzie brak świadomej i dobrowolnej zgody osoby pokrzywdzonej, a nie widoczne stawianie oporu. Po półrocznym vacatio legis przepisy właśnie weszły w życie.
Czytaj więcej
Jest decyzja Andrzeja Dudy w sprawie ustawy, która wprowadza przesłankę braku zgody na doprowadzenie do obcowania seksualnego w definicji gwałtu.
Nowa definicja zgwałcenia. Podstawą jest zgoda drugiej osoby
W rezultacie tych zmian art. 197 § 1 stanowi: „Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15”.
Oprócz redefinicji zgwałcenia dodano też do art. 197 k.k. kolejny paragraf (1a). Zgodne z nim „tej samej karze podlega, kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego wykorzystując brak możliwości rozpoznania przez nią znaczenia czynu lub pokierowania swoim postępowaniem.” W rezultacie tej zmiany przestępstwem jest też wykorzystanie przez sprawcę sytuacji, w której ofiara nie może w sposób samodzielny i świadomy podejmować decyzji, w tym wyrazić zgody na akt seksualny.