Robertowi S., Dariuszowi S. i Marcinowi B. prokuratura zarzuca, że dokonali napadu rabunkowego na dom Piotra i Alicji Jaroszewiczów, podczas którego mieli wspólnie dokonać zabójstwa Piotra Jaroszewicza, zaś Robert S. miał dokonać zabójstwa Alicji Solskiej-Jaroszewicz. Do zbrodni doszło w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku w Aninie. Robert S. został oskarżony także o dokonanie 18 stycznia 1991 roku w Gdyni zabójstwa małżeństwa S. oraz usiłowanie zabójstwa mężczyzny 12 września 1993 roku w Izabelinie. Wszyscy oskarżeni byli członkami tzw. gangu karateków, który w latach 90. dokonał kilkudziesięciu napadów rabunkowych.
28 października mowy końcowe wygłosili prokuratorzy, którzy zażądali łącznej kary dożywocia dla Roberta S., oskarżonego m.in. o zabójstwo oraz 7 i 5,5 lat więzienia dla Dariusza S. i Marcina B.
Czytaj więcej
Zabili, by obrabować – twierdzi prokurator i chce dożywocia dla oskarżonego o mord na byłym PRL-owskim premierze i jego żonie.
Obrońcy: konfabulowali ws. Jaroszewiczów, by uzyskać łagodne kary
Środową rozprawę zrelacjonowało Polskie Radio. Zdaniem obrońcy Roberta S., mec. Dawida Dąbrowskiego prokuratura chce "przekonać do hipotezy, która zwyczajnie jest sprzeczna z prawdą", a działania prokuratury w śledztwie "były próbą złamania niewinnego człowieka". Adwokat twierdzi, że Roberta S. w ogóle nie było na miejscu zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów.
Wszyscy obrońcy zwrócili uwagę na ten sam aspekt sprawy: wersje wydarzeń, podawane jako podstawa faktyczna aktu oskarżenia, „w zasadzie” nie pokrywa się z materiałem pierwotnego śledztwa prowadzonego w latach 90. Obrońcy wskazywali, że śledczy przywiązali wagę do wyjaśnień Dariusza S. i Marcina B., w których mówili oni o swoim udziale w napadzie w 1992 r. , choć ich twierdzenia nie wynikały z faktów, a jedynie kalkulacji procesowych – oczekiwali w zamian złagodzenia kar w innych sprawach.