Finał procesu oskarżonych o zabójstwo Piotra Jaroszewicza. Morderstwo byłego premiera bez cienia litości

Zabili, by obrabować – twierdzi prokurator i chce dożywocia dla oskarżonego o mord na byłym PRL-owskim premierze i jego żonie.

Publikacja: 28.10.2024 20:57

Proces o zabójstwo Piotra Jaroszewicza i jego żony wciąż się nie zakończył. Na zdjęciu: policja prze

Proces o zabójstwo Piotra Jaroszewicza i jego żony wciąż się nie zakończył. Na zdjęciu: policja przed willą byłego premiera w Aninie, wrzesień 1992 r.

Foto: PAP/CAF- Teodor Walczak

Dożywocia dla Roberta S., głównego oskarżonego o zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów w 1992 r., oraz siedmiu lat oraz pięciu i pół roku więzienia dla jego wspólników – Dariusza S. i Marcina B., którzy ujawnili nieznane dotąd prokuraturze informacje i zasługują na łagodniejsze potraktowanie – takich kar chce prokuratura w sprawie jednej z najgłośniejszych zbrodni lat 90.

– Zabijał bezwzględnie: pasek, sztucer, broń samodziałowa. Życie pokrzywdzonych zostało potraktowane instrumentalnie, jako przeszkoda we wzbogaceniu się – mówiła o Robercie S. prok. Katarzyna Płończyk. 

Czytaj więcej

„Masa” z wyrokiem za korupcję i wyłudzenia kredytów

Sąd Okręgowy w Warszawie wysłuchał w poniedziałek mów końcowych w procesie trzech oskarżonych m.in. o zabójstwo byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej-Jaroszewicz, a także małżeństwa z Gdyni. Tłem był rabunek.

Zabójstwo Piotra Jaroszewicza. Oskarżeni z „gangu karateków”

Wszyscy trzej oskarżeni to byli członkowie tzw. gangu karateków, który w latach 90. dokonał kilkudziesięciu brutalnych napadów rabunkowych. Ofiary były typowane, obserwowane, potem sprawcy wdzierali się do domów i rabowali kosztowności, pieniądze, złoto.

Piotr Jaroszewicz – premier PRL w latach 1970–1980 – został zamordowany wraz z żoną w domu w Aninie. Według prokuratury Robert S. i jego dwaj wspólnicy w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. dostali się na posesję i wspólnie go udusili, a już sam Robert S. strzałem w głowę zabił Alicję Solską-Jaroszewicz. Ci sami sprawcy – według śledczych – zabili także zamożne małżeństwo w Gdyni w 1991 r. i usiłowali zabić mężczyznę w Izabelinie w 1993 r.

„Gang karateków” stosował przy wszystkich napadach taki sam scenariusz

Przywódcą „gangu karateków” był Robert S. – on, według śledczych, opracował plan. Przygotował odzież (kombinezony, kominiarki, rękawiczki), sznurki (nie mieli broni palnej). Psa uśpili. Weszli do willi po drabinie przez uchylone okno łazienki. Robert S. obezwładnił Jaroszewicza, gdy oglądał telewizję, uderzył go w głowę bronią, która była w domu. Potem z Marcinem B. go wiązali. Jego żonę skrępowaną ułożyli w łazience na podłodze.

Czytaj więcej

Zagadka śmierci Jacka Jaworka. Czy na pewno zabił się sam?

Sprawcy splądrowali dom, zabrali m.in. kilka złotych monet i dwie sztuki broni krótkiej. Już rano Jaroszewicz się obudził, usiłował się bronić. Robert S. go udusił (wspólnicy trzymali ofiarę za ręce), a wziętym z gabinetu sztucerem zabił strzałem w głowę leżącą Alicję Solską-Jaroszewicz. – Cierpienie zadawał z premedytacją. Nie był w stanie zaakceptować sytuacji przewagi. Zabił, by pozbyć się świadków – mówiła prok. Płończyk.

Punktem wyjścia było zatrzymanie w sprawie porwań m.in. Dariusza S. – on pierwszy poszedł na współpracę i ujawnił szokujące fakty o tym, że brał udział w zabójstwie Jaroszewiczów, i wskazał wspólników. Potem dołączył Marcin B., i też obciążył Roberta S. – szefa grupy.

Ustalono, że „gang karateków” stosował przy wszystkich napadach taki sam scenariusz. U Jaroszewiczów uśpili czujnego psa (możliwe, że luminalem – Robert S. był z zawodu chemikiem). Podobnie przy zabójstwie małżeństwa z Gdyni (po siedemdziesiątce, majętne – prowadzili zakład krawiecki) sprawcy dostali się przez okno (zbili szybę, przykładając karton, by stłumić hałas), uśpili psa. – Wszystkie zbrodnie sądzone w ramach tego procesu łączą liczne podobieństwa – mówił Tomasz Boduch, drugi z oskarżających prokuratorów.

Ich przebieg ustalono na podstawie obszernych, szczegółowo weryfikowanych relacji Dariusza S. i Marcina B. – Ich wyjaśnienia są wiarygodnym dowodem. Bez informacji od nich sprawy nie zostałyby wyjaśnione – mówiła prok. Płończyk, tłumacząc wniosek o nadzwyczajne złagodzenie im kary.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Robert S. się nie przyznaje

Mec. Beata Czechowicz, pełnomocnik Andrzeja Jaroszewicza (syna byłego premiera), oskarżycielka posiłkowa, w emocjonalnym wystąpieniu mówiła: – Wymowa faktów w tej sprawie jest jednoznaczna. Kiedy pojawił się opór, oskarżeni zabijali, nie chcieli zostawić świadków. Robert S. był oczywistym liderem – wskazywała. – Nie widziałam jeszcze nigdy tak solidnie wykonanej pracy prokuratorskiej. Wykazali w sposób niebudzący wątpliwości, że akt oskarżenia jest słuszny – mówiła.

Czytaj więcej

Jak wygląda życie osób transpłciowych w więzieniach? „Zamykanie w izolatkach i odcinanie od leków”

Sprawcy powtarzali ten sam schemat. – 26 rozbojów i ten sam modus operandi. Po zabójstwie przyczaili się, ale brak reakcji państwa rozzuchwalił ich i zaczęła się seria napadów – mówiła.

Mec. Janusz Kaczmarek, oskarżyciel posiłkowy bliskich zabitego małżeństwa z Gdyni: – Ciąg poszlak ma charakter nierozerwalny – podkreślał. I wskazywał, że Robert S. dostatnio żył z przestępstw. – Miał dobry samochód, mieszkanie, pieniądze, choć interesy (szycie kurtek skórzanych) mu nie szły.

Robert S. się nie przyznaje, twierdzi, że wspólnicy są „w zmowie”. Ale przyznał, że to on „wydawał polecenia, reszta musiała słuchać”. Do wysłuchania w procesie pozostała obrona.

Dożywocia dla Roberta S., głównego oskarżonego o zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów w 1992 r., oraz siedmiu lat oraz pięciu i pół roku więzienia dla jego wspólników – Dariusza S. i Marcina B., którzy ujawnili nieznane dotąd prokuraturze informacje i zasługują na łagodniejsze potraktowanie – takich kar chce prokuratura w sprawie jednej z najgłośniejszych zbrodni lat 90.

– Zabijał bezwzględnie: pasek, sztucer, broń samodziałowa. Życie pokrzywdzonych zostało potraktowane instrumentalnie, jako przeszkoda we wzbogaceniu się – mówiła o Robercie S. prok. Katarzyna Płończyk. 

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Fatalna pomyłka policji. Na autostradzie A4 funkcjonariusze ostrzelali niewłaściwy samochód
Przestępczość
Były poseł Platformy oskarżony. Sławomir N. miał przywłaszczyć publiczne pieniądze
Przestępczość
W Polsce ubyło rasizmu i ksenofobii. Zaskakujący raport OBWE
Przestępczość
Wojskowe buty przed sądem. Oszustwo na ogromną kwotę
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Przestępczość
Uczelniana ośmiornica, czyli jak wyglądał „układ wzajemności” w Collegium Humanum