"Od jutra będziemy traktować Ryszarda Czarneckiego jak każdego innego obywatela" - usłyszał w prokuraturze reporter RMF FM. Chodzi o to, że we wtorek odbędzie się pierwsze po czerwcowych wyborach posiedzenie Parlamentu Europejskiego. Ponieważ poseł Czarnecki nie został wybrany na europosła, formalnie od tej chwili nie będzie już posiadał immunitetu. Wówczas prokuratura wyda postanowienie o postawieniu mu zarzutów w sprawie oszustw przy rozliczaniu tzw. kilometrówek.

Jak się dowiedział reporter RMF FM, śledczy nie planują zatrzymywania polityka, liczą, że dobrowolnie stawi się na wezwanie. 

Za co ma odpowiadać Ryszard Czarnecki 

Zarzuty są poważne. Według śledczych, jako europoseł Czarnecki składał nieprawdziwe oświadczenia w sprawie podróży służbowych i przejechanych dystansów. Miał w ten sposób wyłudzić ponad 200 tysięcy euro z tytułu diet i zwrotu kosztów podróży. 

Ryszard Czarnecki twierdzi, że to jego asystenci mieli się dopuszczać błędów w rozliczeniach, po ich wykryciu pieniądze zostały zwrócone. W piątek na antenie RMF FM prokurator krajowy Dariusz Korneluk powiedział, że Czarneckiemu zostaną postawione zarzuty, a "to, iż zwrócił całość lub część pieniędzy, z całą pewnością będzie miało bardzo poważne znaczenie przy wniosku co do wymiaru kary".

Przypomnijmy, że w 2020 Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) skierował wniosek do polskiej prokuratury w sprawie niekorzystnego rozporządzenia przez niego mieniem Parlamentu Europejskiego przy składaniu przez europosła wniosków o zwrot kosztów podróży służbowych w latach 2009-2013 w łącznej kwocie ok. 203 tys. euro. Prokuratura twierdzi, że w  podpisanych przez siebie dokumentach polityk miał podać nieprawdę w kwestii swojego miejsca zamieszkania w Polsce. W kwietniu 2021 r. Parlament Europejski zobowiązał Czarneckiego do zwrotu 100 000 euro. Czarnecki podporządkował się temu wymogowi i oddał wyznaczoną kwotę.