Dyrektywa unijna o kobietach rozbije szklany sufit?

Na kobiety przypada tylko 16 proc. stanowisk w zarządach i radach nadzorczych giełdowych spółek – wynika z szacunków „Rzeczpospolitej”. Aż 95 proc. prezesów to mężczyźni.

Publikacja: 11.06.2024 04:30

Dyrektywa unijna o kobietach rozbije szklany sufit?

Foto: AdobeStock

Spółki notowane na giełdzie powinny dawać przykład w zakresie ładu korporacyjnego, w tym równouprawnienia i różnorodności. W dokumentach i przekazach marketingowych wygląda to dobrze. W praktyce – gorzej.

„Rzeczpospolita” sprawdziła, jaki jest odsetek pań we władzach spółek. Wnioski? W sumie na kobiety przypada 16,1 proc. stanowisk w zarządach i radach nadzorczych. W samych radach to 17,5 proc., a w zarządach – 13,7 proc. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o stanowisko prezesa zarządu. Tam kobiety stanowią zaledwie 5,1 proc.

Kobiety na stanowiskach zarządczych. Polska wypada gorzej niż średnia UE

Nasza analiza wpisuje się w statystyki i trendy obserwowane na polskim rynku kapitałowym. – W ostatnich latach obserwujemy nieznaczne zmiany udziału kobiet we władzach spółek giełdowych w Polsce, jednak na tle innych krajów europejskich wciąż pozostaje on stosunkowo niski. Kobiety od kilku lat stanowią 14–15 proc. członków zarządów oraz 15–20 proc. rad nadzorczych – komentuje Katarzyna Komorowska, partnerka PwC Polska. Dodaje, że chociaż w dłuższej perspektywie widać postęp, to tempo zmian wyhamowuje i Polska wciąż wypada poniżej średniej europejskiej.

30% Club Poland podkreśla, że kobiety częściej zajmują stanowiska w radach nadzorczych niż w zarządach. Tymczasem rola zarządów w podejmowaniu decyzji jest w polskim prawodawstwie zdecydowanie większa niż rady, a za tym idzie większa jej odpowiedzialność i atrakcyjniejsze wynagrodzenie. Na koniec 2023 r. udział kobiet w radach nadzorczych 140 największych spółek wyniósł 20,6 proc., a w zarządach – 13,9 proc. – wynika z danych 30% Club Poland. Tylko w sześciu ze 140 spółek kobieta pełniła rolę prezeski.

Czytaj więcej

Gdzie szukać pracy? Oto sektory, gdzie wakatów jest najwięcej

W Polsce szykują się duże zmiany w związku z dyrektywą unijną „Women on boards”. Duże spółki giełdowe do końca czerwca 2026 r. muszą zmienić swoje władze tak, by przynajmniej 40 proc. członków rady nadzorczej było z niedoreprezentowanej płci. Ewentualnie, w zależności od ostatecznego rozwiązania legislacyjnego, musi to być 33 proc. członków zarządów i rad nadzorczych. Od tych poziomów Polskę dzieli przepaść. – Dziś pierwsze z tych kryteriów spełnia tylko 16, a drugie 24 spółek spośród 140 największych firm notowanych na polskiej giełdzie – mówi Aleksandra Włodarczyk, współzałożycielka 30% Club Poland.

Osiem krajów UE ma obowiązkowe parytety płci dla spółek giełdowych. Dziesięć, w tym Polska, ma jedynie łagodne zalecenia. Z kolei dziewięć krajów nie ma żadnych wymogów. – Największy i najszybszy wzrost udziału kobiet we władzach firm był w tych krajach, które wprowadziły parytety połączone z bolesnymi karami. Najostrzejsze sankcje są w Grecji i we Włoszech. Skoro na raczej konserwatywnym południu Europy regulacje radykalnie zwiększyły udział kobiet, to mamy nadzieję, że dyrektywa UE zmieni także sytuację w Polsce – mówi Monika Jezierska, partnerka EY Polska i członkini zarządu Fundacji Liderek Biznesu. Przypomina jednak, że uchwalenie dyrektywy zajęło dziesięć lat, bo państwa nie były w stanie się porozumieć. To nie jest optymistyczna prognoza co do jej wdrożenia w naszym kraju. Jedno jest pewne: czeka nas rewolucja kadrowa.

GPW wspiera inicjatywy na rzecz zwiększenia równowagi płci. – Motywacją dla spółek są postawy i oczekiwania akcjonariuszy. Firmy, które promują różnorodność w swoich organach decyzyjnych, są bardziej odporne na zmienne warunki rynkowe – podkreśla Izabela Olszewska z zarządu GPW.

Firmy z większą liczbą kobiet na stanowiskach zarządczych są też bardziej innowacyjne i osiągają lepsze wyniki finansowe. – Badania McKinsey & Company wykazały, że firmy, w których zarządy składają się z co najmniej trzech kobiet, osiągają o 41 proc. wyższą stopę zwrotu z kapitału oraz o 56 proc. lepsze wyniki operacyjne – wskazuje Nadia Kurtieva, ekspertka ds. zatrudnienia Konfederacji Lewiatan.

Walka ze stereotypami na rynku pracy. Dyrektywa unijna to nie wszystko

Dyrektywa może wywołać kadrową rewolucję, ale żeby zmiany miały charakter długofalowy, muszą sięgać głębiej. – Tradycyjny, oparty na wzorcach kulturowych podział na role kobiece i męskie sprawia, że od dziecka przyswajamy pewne schematy i począwszy od piaskownicy, zachowujemy się zgodnie z wpajanymi nam rolami – mówi Kazimierz Sedlak, dyrektor Sedlak & Sedlak. Dodaje, że coraz częściej zdajemy sobie sprawę, że nie jest to właściwe, ale trudno zmienić tradycję i wzorce kulturowe. Oczywiście zmiany następują, ale są powolne. – Tu bardzo dobrym przykładem zmian jest Polska, bo w ostatnich latach liczba kobiet kończących wyższe studia jest większa od liczby mężczyzn. Jest to bardzo dobrym wskaźnikiem równouprawnienia i wzrostu roli kobiet na rynku pracy – dodaje.

Problemem jest nadal nierówność wynagrodzeń ze względu na płeć i zbyt małe wsparcie kobiet, które chciałyby pogodzić życie rodzinne z karierą zawodową. – Poprawa sytuacji zależy także od samych kobiet, które często mają niższe oczekiwania i ustępują pola mimo wysokich kompetencji – podkreśla Justyna Harężlak, partnerka w firmie Wyser z Gi Group.

Dyskryminacja ze względu na płeć częsta w polskich firmach

Tradycyjne role przypisywane kobietom mogą utrudniać im balansowanie między pracą zawodową i życiem rodzinnym, a dodatkową barierą są stereotypy dotyczące np. cech u liderów. – Cechy, które bywają pozytywnie odbierane u mężczyzn, takie jak determinacja czy stanowczość, mogą być interpretowane negatywnie u kobiet jako zbyt dominujące czy wskazujące na niezdolność do efektywnej współpracy. Przyczyny niskiego udziału kobiet w miejscach decyzyjnych mają korzenie w różnorodnych dziedzinach, w tym psychologicznej, socjologicznej, a także historycznej – mówi Dominika Winograd, ekspertka w ManpowerGroup.

Wprawdzie w segmencie giełdowym szklany sufit jest gruby, ale patrząc szerzej, sytuacja wygląda już lepiej. Z danych Hays Poland wynika, że proporcje płci na stanowiskach menedżerskich są zbliżone do 50:50. Obecnie w Polsce rolę tę obejmuje 46 proc. kobiet wobec zaledwie 37 proc. w 2018 r.

– To pokazuje, że kierunek zmian jest pozytywny. Nie oznacza to jednak, że pole do poprawy nie istnieje, gdyż kobiety, także na stanowiskach kierowniczych, nadal napotykają trudności i doświadczają niesprawiedliwości – podkreśla Agnieszka Kolenda, dyrektor wykonawcza w Hays Poland.

Blisko jedna czwarta respondentów uczestniczących w globalnym badaniu „Workmonitor” polskich pracowników ocenia, że w firmach spotkała się z dyskryminacją ze względu na płeć. – To wynik wyższy niż europejska średnia, który plasuje nasz kraj na początku zestawienia – podsumowuje Mateusz Żydek, ekspert rynku pracy w Randstad Polska.

Spółki notowane na giełdzie powinny dawać przykład w zakresie ładu korporacyjnego, w tym równouprawnienia i różnorodności. W dokumentach i przekazach marketingowych wygląda to dobrze. W praktyce – gorzej.

„Rzeczpospolita” sprawdziła, jaki jest odsetek pań we władzach spółek. Wnioski? W sumie na kobiety przypada 16,1 proc. stanowisk w zarządach i radach nadzorczych. W samych radach to 17,5 proc., a w zarządach – 13,7 proc. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o stanowisko prezesa zarządu. Tam kobiety stanowią zaledwie 5,1 proc.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Praca
Pracujący dla platform z etatem? Nie wszyscy gig-workerzy tego chcą
Materiał Promocyjny
Dodatkowe korzyści dla nowych klientów banku poza ofertą promocyjną?
Praca
AI już zaczęła zmieniać edukację
Praca
Jacy są Polacy w pracy? Mniej zestresowani, ale jest niepokojąca zmiana
Praca
GUS: Polacy ruszyli po wiedzę. Zdobywają ją inaczej niż kiedyś
Materiał Promocyjny
Lidl Polska: dbamy o to, aby traktować wszystkich klientów równo
Praca
Ani szkoły, ani pracy. Ubywa młodych Polaków "trzy razy nie"