Czy to będzie koniec czwartej największej demokracji świata? Czołowy publicysta kraju Fernando Rodrigues przyznaje „Rzeczpospolitej": – Ryzyko powrotu do dyktatury oceniam na 50 proc. Bolsonaro chwalił rządy wojskowych, ale teraz mówi, że to przeszłość, że będzie szanował konstytucję i Sąd Najwyższy. Zobaczymy, na ile można mu wierzyć.
W pierwszej turze były kapitan dostał 46 proc. głosów (29 proc. dla kandydata lewicy Fernando Haddada), ale ostatni sondaż dawał mu 56 proc. (44 proc. dla Haddada). Był faworytem, ale nie dlatego, że ludzie mają dosyć demokracji. Chodzi raczej o trzy zasadnicze problemy: bezpieczeństwo, korupcję i załamanie gospodarki. Po przeliczeniu 94 proc. głosów w II turze wyborów prezydenckich wynik Bolsonaro był zbliżony do tego sondażowego.
W Brazylii dochodzi średnio do 175 morderstw dziennie, to ok. 65 tys. rocznie. Najgorzej jest w Rio, Sao Paulo i Salvador de Bahia.
Powstrzymanie przemocy będzie dla Bolsonaro absolutnym priorytetem. – Jeśli szybko nie osiągnie tu rezultatów, jego popularność załamie się – mówi Rodrigues.
Za brzydka na gwałt
Ale faworyt proponuje kontrowersyjne metody. Chce zliberalizować warunki posiadania broni i znieść odpowiedzialność karną za zabójstwo we własnej obronie. A policja miałaby zasadniczo wolną rękę, gdy idzie o środki do walki z organizacjami przestępczymi.