Czy Netanjahu zostanie premierem po raz czwarty?

Drugi raz w tym roku Izraelczycy poszli do urn. Po tym, jak w następstwie kwietniowych wyborów nie udało się wyłonić koalicji, rządzący Izraelem od ponad dziesięciu lat bez przerwy Beniamin Netanjahu doprowadził do kolejnych wyborów. I podobnie jak w kwietniu, te wybory to plebiscyt – czy jesteś za czy przeciw Bibiemu – jak nazywają go Izraelczycy.

Aktualizacja: 17.09.2019 19:49 Publikacja: 17.09.2019 19:43

Czy Netanjahu zostanie premierem po raz czwarty?

Foto: AFP

Zwolennik partii pracy, na oko 20 letni Szaj, uważa, że lewica jest potrzebna. – W Izraelu zrobiło się bardzo drogo. Mieszkania mają horrendalne ceny. Młodych ludzi nie stać na to, by wynająć coś w centrum, muszą mieszkać daleko.

Izrael w ostatnich latach mocno przesunął się w prawo. Partia pracy, jedna z najstarszych partii w Izraelu, której liderami byli legendarni Ben Gurion, Peres czy Icchak Rabin, w ostatnich wyborach zdobyła zaledwie sześć ze 120 mandatów.

Według Szaja ważne jest nie tylko, by partia pracy weszła do Knesetu, ale by odsunąć od władzy Beniamina Netanjahu. - On już rządzi ponad dziesięć lat. Pora wprowadzić wreszcie ograniczenie, by premier nie mógł sprawować urzędu dłużej niż dwie kadencje.

Również Ronite, około 60 letnia zwolenniczka największego bloku opozycyjnego Niebiesko-Biali, stworzonego przez byłego szefa armii Bennego Ganza i Jaira Lapida chce odsunięcia od władzy Netanjahu. – Czas skończyć z korupcją – mówi odwołując się do oskarżeń, które prokuratura chce postawić premierowi Izraela. – Pora na zmianę w Izraelu. Bez tego nie uda się nam przywrócić demokracji. W ostatnich miesiącach Netanjahu oddalał się od demokracji, chciał ograniczyć władzę Sądu Najwyższego. W dodatku wbrew własnemu rządowi chciał wojny z Gazą – mówi Ronite odwołując się do doniesień izraelskiej prasy, jakoby po tym, jak premier musiał przerwać swój wiec w mieście Aszkelon z powodu ataku rakietowego, Netanjahu chciał zaatakować Gazę, ale mieli się na to nie zgodzić członkowie jego gabinetu.

- Stawką tych wyborów jest również świeckość naszego państwa. Pora oddzielić religię od państwa – mówi Ronite. To również jeden z głównych tematów kampanii wyborczej, mocno akcentowany przez Awigdora Libermana, ministra w rządach Netanjahu, który ostatnio ostro atakuje premiera. Liberman domaga się zmiany przepisów, które sprawiają, że ortodoksyjni Żydzi nie służą w wojsku, mają rozliczne przywileje, m.in. podatkowe. W dodatku mają bardzo dużo dzieci (średnia liczba dzieci w rodzinach religijnych żydów w Izraelu to siedem), więc liczba korzystających z tych przywilejów rośnie. Partia Libermana w czasie kampanii notowała poparcie dające mu nawet 9-10 miejsc w 120 osobowym Knesecie, co może sprawić, że bez niego ani Netanjahu, ani Ganz nie będą mogli stworzyć koalicji rządowej.

Dwudziestokilkuletni Roi, rozdający ulotki kierowanego przez Netanjahu Likudu, woła głośno: „Tylko Bibi!”. Dlaczego wspiera premiera? – Kraj stał się znacznie bezpieczniejszy, Netanjahu niemal wyeliminował zamachy terrorystyczne. To już nie jest kraj matek opłakujących swoich zabitych przez wrogów synów. W dodatku gospodarka świetnie się rozwija. To były dobre lata dla Izraela. Powinien dalej być premierem.

Sprzedawca, starszy pan ubrany jak ortodoksyjny Żyd, w sklepie spożywczym chowając pieniądze do kasy pyta – Czy wie pan, że dziś są wybory? – A zagadnięty na kogo głosował odpowiada bez zawahania: - Oczywiście, że Bibi. On jest świetny. Kobiety go uwielbiają, bo tak wygląda prawdziwy mąż stanu.
Netanjahu rzeczywiście dba o wizerunek polityka z najwyższej ligi. Na wielu plakatach występował razem z Donaldem Trumpem. A w dzień wyborów zachwalając swoją partię pytał retorycznie – kto zrealizuje pakt pokojowy, który zaproponowały Stany Zjednoczone, jeśli nie ja?

Kampania trwała do ostatniej chwili. W Izraelu nie ma ciszy wyborczej, za to dzień wyborów jest wolny od pracy. Dlatego we wtorek wielu polityków spacerowało nad brzegiem morza w Tel Awiwie zachęcając plażowiczów by poszli głosować.

Zwolennik partii pracy, na oko 20 letni Szaj, uważa, że lewica jest potrzebna. – W Izraelu zrobiło się bardzo drogo. Mieszkania mają horrendalne ceny. Młodych ludzi nie stać na to, by wynająć coś w centrum, muszą mieszkać daleko.

Izrael w ostatnich latach mocno przesunął się w prawo. Partia pracy, jedna z najstarszych partii w Izraelu, której liderami byli legendarni Ben Gurion, Peres czy Icchak Rabin, w ostatnich wyborach zdobyła zaledwie sześć ze 120 mandatów.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Czy zamach uratuje Donalda Trumpa? To może być punkt przełomowy kampanii
Polityka
Drugi zamach na Donalda Trumpa. Kandydat na prezydenta wskazuje winnych
Polityka
Ameryka już zaczyna głosować na prezydenta
Polityka
Wojna wśród emigrantów z Rosji. Opozycjoniści walczą między sobą
Polityka
Szwajcarska demokracja do remontu. Fałszowano podpisy