Walka z migracją może zakłócić funkcjonowanie strefy Schengen

Niemcy zastanawiają się, jak skutecznie ograniczyć napływ migrantów. Przywrócenie pełnej kontroli na granicach z sąsiadami byłoby nielegalne i miałoby fatalne skutki dla gospodarki Unii Europejskiej.

Publikacja: 03.02.2025 05:09

Kontrole graniczne byłyby ciosem dla gospodarki

Kontrole graniczne byłyby ciosem dla gospodarki

Foto: stock.adobe.com

Bundestag odrzucił zaproponowany przez CDU/CSU, a popierany przez skrajnie prawicową AfD projekt zmian w prawie, które miałyby ograniczyć napływ migrantów. Ten sojusz chadeków z AfD wzbudził ogromną krytykę. – Od czasu powstania Republiki Federalnej Niemiec ponad 75 lat temu zawsze istniał jasny konsensus między wszystkimi demokratami w naszych parlamentach: nie łączymy się ze skrajną prawicą – mówił kanclerz Olaf Scholz. Ale Friedrich Merz, lider CDU, bronił swojej taktyki.

– Dobra decyzja nie staje się zła tylko dlatego, że zgadzają się na nią niewłaściwi ludzie – powiedział prawdopodobny nowy kanclerz. Jego projekt teraz upadł, ale temat na pewno wróci po wyborach do Bundestagu, zapowiedzianych na 23 lutego. Bo napływ migrantów to dziś najgorętszy temat w Niemczech, podsycany kolejnymi tragicznymi wydarzeniami z udziałem uchodźców. Ostatnim z nich był atak czekającego na deportację Afgańczyka, w wyniku którego zginęły dwie osoby, w tym dwuletni chłopiec.

Kontrole w strefie Schengen już są. Które państwa to robią?

Berlin już prowadzi wyrywkowe kontrole na granicach ze swoimi sąsiadami, w tym Polską, ale wyraźnie daje do zrozumienia, że to zbyt mało. Intensywniejsze kontrole miałyby jednak poważne negatywne konsekwencje dla płynnego funkcjonowania strefy Schengen, w tym dla turystyki, handlu, rynku pracy przygranicznej, wreszcie dla konkurencyjności całej gospodarki UE. Handel towarami w strefie Schengen jest o około 60 proc. wyższy niż handel UE z resztą świata.

Czytaj więcej

Sondaż: Polacy chcą powrotu kontroli na granicach w UE

Problemy z niekontrolowanym napływem migrantów od wielu lat zachęcają państwa strefy Schengen do kontroli na wewnętrznych granicach. Muszą mieć one charakter tymczasowy i mogą być wprowadzane tylko w nadzwyczajnych okolicznościach. Stałe przepływy migracyjne nie są taką wyjątkową sytuacją, ale Komisja Europejska zgadza się na te tymczasowe kontrole i na ich bezterminowe przedłużanie. Obecnie kontrole takie prowadzi 10 państw strefy Schengen, a dotyczą one w sumie granic aż 20 państw. Utrudnień nie wprowadziły i nie doświadczają od innych państw tylko: Portugalia, Islandia, Malta, Słowacja, Litwa, Łotwa, Estonia i Grecja. 

Przedsiębiorstwa doceniają Schengen

Te tymczasowe utrudnienia nie polegają jednak na pełnej kontroli wszystkich przejeżdżających przez granice. W wielu państwach byłoby to prostu niemożliwe, bo sieć dróg jest już zbyt zintegrowana. Na innych granicach może i dałoby się przywrócić pełne kontrole na starych przejściach, ale byłoby to zbyt kosztowne i doprowadziłoby do zbyt poważnych zaburzeń w funkcjonowaniu unijnego jednolitego rynku.

Czytaj więcej

To ma być kompas dla Europy. Unia złagodzi wymogi Zielonego Ładu

Zgodnie z wynikami badania Eurobarometr z 2024 r. 80 proc. przedsiębiorstw uważa, że strefa Schengen oferuje atrakcyjne środowisko dla ich działalności, co prowadzi do tego, że ponad trzy czwarte przedsiębiorstw prowadzi działalność głównie w strefie Schengen. Aż 81 proc. przedsiębiorstw uważa strefę Schengen za jedno z głównych osiągnięć UE.

Kontrole graniczne byłyby ciosem dla gospodarki

Mimo pojawiających się regularnie zagrożeń dla dalszego istnienia Schengen Komisja Europejska nigdy nie sporządziła analizy o możliwych kosztach przywrócenia kontroli na granicach wewnętrznych. Ale zajmowali się tym różni eksperci w czasach, gdy zagrożenie to było najpoważniejsze, czyli w okresie kryzysu migracyjnego w latach 2015–2016.

Przywrócenie kontroli na granicy kosztowałoby Francję od 1 do 2 mld euro

Z badania zamówionego przez francuski rząd wynika, że w krótkim terminie przywrócenie kontroli kosztowałoby ten kraj od 1 do 2 mld euro, przy czym koszty te rozkładałaby się następująco: połowa to zmniejszenie napływu turystów, 38 proc. – mobilności pracowników przy granicach i 12 proc. – z transportu towarów. W dłuższym terminie natomiast byłyby już znaczące koszty gospodarcze w postaci spadku handlu w ramach strefy Schengen o 10–20 proc. (w zależności od natężenia tych kontroli na granicach). Dla samej Francji byłby to koszt 10 mld euro, a dla całej strefy Schengen – 100 mld euro, czyli ok. 0,8 proc. PKB tego obszaru. Można przewidzieć dodatkowy wpływ na mobilność siły roboczej, inwestycje zagraniczne i przepływy finansowe, ale jest on trudny do oszacowania.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Dlaczego zamach w Aschaffenburgu to przełom w niemieckiej polityce migracyjnej?

Skromniej ewentualne szkody przywracania kontroli ocenili eksperci z think tanku CEPR. Według nich koszt w postaci ubytku PKB wyniósłby ok. 0,3 proc. Przy czym oczywiście nieproporcjonalnie większe szkody poniósłby handel. Ubytek w handlu między państwami Schengen szacuje się na 220 mld euro. 

Schengen magnesem dla turystyki

Trudne do przeceniania są korzyści Schengen dla turystyki: zarówno tej wewnątrz UE, jak i z państw trzecich. Zgodnie z wynikami badania Eurobarometr z 2023 r. około 90 proc. obywateli ceni swobodę podróżowania po UE. W 2023 r. zaobserwowano zdecydowanie pozytywną tendencję przyjazdów spoza strefy Schengen, przy czym w wielu ośrodkach turystycznych przekroczono poziom przyjazdów turystów odnotowany w 2019 r., czyli przed pandemią. Obecnie ponad 1,4 mld osób z około 61 państw może korzystać z ruchu bezwizowego do strefy Schengen, a w 2023 r. przyjechało do strefy Schengen ponad pół miliarda osób. Turystyka odpowiada za blisko 10 proc. PKB UE i zapewnia miejsca pracy około 22,6 mln osób.

Bundestag odrzucił zaproponowany przez CDU/CSU, a popierany przez skrajnie prawicową AfD projekt zmian w prawie, które miałyby ograniczyć napływ migrantów. Ten sojusz chadeków z AfD wzbudził ogromną krytykę. – Od czasu powstania Republiki Federalnej Niemiec ponad 75 lat temu zawsze istniał jasny konsensus między wszystkimi demokratami w naszych parlamentach: nie łączymy się ze skrajną prawicą – mówił kanclerz Olaf Scholz. Ale Friedrich Merz, lider CDU, bronił swojej taktyki.

– Dobra decyzja nie staje się zła tylko dlatego, że zgadzają się na nią niewłaściwi ludzie – powiedział prawdopodobny nowy kanclerz. Jego projekt teraz upadł, ale temat na pewno wróci po wyborach do Bundestagu, zapowiedzianych na 23 lutego. Bo napływ migrantów to dziś najgorętszy temat w Niemczech, podsycany kolejnymi tragicznymi wydarzeniami z udziałem uchodźców. Ostatnim z nich był atak czekającego na deportację Afgańczyka, w wyniku którego zginęły dwie osoby, w tym dwuletni chłopiec.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Po pięciu latach Brytyjczycy żałują brexitu
Materiał Promocyjny
Technologia daje odpowiedź na zmiany demograficzne
Polityka
Niemcy. Stałe zamknięcie granic jedynie kwestią czasu
Polityka
Prezydent Rosji: Współczesne Niemcy nie mają nic wspólnego z nazizmem
Polityka
Meksyk, Kanada i Chiny reagują na decyzję Trumpa. Będzie odwet
Polityka
„Dlaczego nie zmienić nazwy Oceanu Arktycznego?”. Rosyjski polityk idzie w ślady Trumpa
Materiał Promocyjny
Wystartowały tegoroczne ferie zimowe