Każdy kandydat Partii Demokratycznej na prezydenta, który zwiększa szanse na pokonanie Donalda Trumpa, to dla Europy dobra wiadomość. Nawet jeśli o poglądach tego kandydata na sprawy bliskie Europejczykom wiadomo niewiele.
Pomysły na politykę zagraniczną
Kamala Harris jest prawdopodobną kandydatką Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich, po tym jak z wyścigu o nominację wycofał się Joe Biden. Harris nie jest osobą nieznaną, przecież od czterech lat była wiceprezydentem u boku Bidena. Ale nie ma doświadczenia ani w Kongresie, ani w Senacie, nigdy nie była gubernatorem stanowym. Zanim została wybrana przez Bidena na stanowisko wiceprezydenta, zajmowała stanowisko prokuratora generalnego stanu Kalifornia.
Czytaj więcej
„Mamy 107 dni do wyborów. Razem będziemy walczyć. I razem zwyciężymy” – zapowiedziała wiceprezydent USA Kamala Harris w oświadczeniu.
W tej roli nie musiała wykazywać się ani wiedzą, ani poglądami w sprawach międzynarodowych. Od osób, które miały okazję ją spotkać przy okazji oficjalnych wydarzeń na przestrzeni ostatnich czterech lat, czyli gdy była już wiceprezydentem, słyszymy, że trudno cokolwiek powiedzieć o jej pomysłach na politykę zagraniczną. To byłaby wielka zmiana w porównaniu z Joe Bidenem, który zajmuje się tymi sprawami od dekad.
Ale to wszystko schodzi na dalszy plan. Dla Europy kluczowe jest zatrzymanie Donalda Trumpa. Dlatego że jego dążenie do niszczenia amerykańskiej demokracji ośmieliłoby populistów w demokratycznych państwach Unii, którzy niebezpiecznie balansują na granicy demokracji i dyktatury. Ale też dlatego, że Trump jest izolacjonistą, który w wyznawanych przez Europę wartościach widzi samo zło. Liczy się tylko z argumentem siły, nie rozumie zatem porządku międzynarodowego opartego na powszechnie uznawanych instytucjach, takich jak ONZ czy Światowa Organizacja Handlu.