Trzyosobowy zarząd złożył rezygnację z funkcji 28 lutego – tydzień po tym jak nowy minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz odwołał Radę Polskiej Fundacji Narodowej „ze względu na brak transparentności w działaniach realizowanych przez PFN”. Od tego czasu nie ma w Fundacji ani Rady Fundatorów (przedstawicieli siedemnastu spółek Skarbu Państwa), ani nowego zarządu. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, przed zmianami personalnymi w Fundacji trzyosobowemu zarządowi (prezesowi Marcinowi Zarzeckiemu i dwóm wiceprezesom: Michałowi Górasowi i Cezaremu Jurkiewiczowi) miały zostać zmienione warunki umowy o pracę na bardziej korzystne. Nasi informatorzy twierdzą, że aneksy do umowy dawały im gwarancję gigantycznych odpraw. Oni sami odmówili „Rzeczpospolitej” rozmowy na ten temat.
Rezygnują z mandatów i nie składają oświadczeń
Według naszych nieoficjalnych informacji, standardowe umowy o pracę (skonstruowane w 2016 r. i wprowadzone zgodnie ze statutem uchwałą Rady Fundacji) zostały zmienione zarządowi, kiedy władzę w Polsce przejęła nowa koalicja. – Wcześniej mieli „słabe” zabezpieczenie, ponieważ nie dopuszczali przegranej w wyborach i nikt o to nie dbał – mówi jeden z naszych informatorów. Według niego członkowie zarządu mieli trzymiesięczny zakaz konkurencji z po 25 proc. wynagrodzenia przy pensji członka zarządu w wysokości ok. 34-36 tys. zł na miesiąc. Oznacza to, że po rezygnacji wzięliby mniej więcej równowartość jednej pensji. Czy prawdą jest, że po zamianach miał zostać wydłużony im zakaz konkurencji do 12 miesięcy z pełną miesięczną pensją, co daje w przybliżeniu ok. 400 tys. zł?
Członkowie zarządu mieli trzymiesięczny zakaz konkurencji z po 25 proc. wynagrodzenia przy pensji członka zarządu w wysokości ok. 34-36 tys. zł na miesiąc
Cezary Jurkiewicz nie odpowiedział na nasze pytania. „Jestem osobą niepiastującą funkcji prezesa zarządu ani funkcji publicznej. Dziękuję za pytania z tezą, w której są informacje wymagające weryfikacji pod względem prawdziwości, w czym nie pomogę. Nie byłem stroną żadnej czynności prawnej, która byłaby nielegalna lub pozorna. Liczę, że informatorzy Pani Redaktor zechcą wziąć odpowiedzialność za wprowadzanie w błąd, a Pani zechce zweryfikować ich wiarygodność”.
Michał Góras stwierdził, że „w tej sprawie nie może się wypowiadać”, a Marcin Zarzecki w rozmowie z „Rz” stwierdził: – Nie komentuję żadnych decyzji podejmowanych w ramach działalności PFN. Wszystko odbywało się lege artis, nasza działalność była oparta na podstawie obowiązującego prawa i analizach ekspertów.