Twitterowe wpisy Romana Giertycha o zaangażowaniu w marsz 4 czerwca w Warszawie ponownie uruchomiły działania lubelskiej prokuratury, która od 2,5 roku nie może skutecznie wręczyć adwokatowi wezwania na przesłuchanie w charakterze podejrzanego.
Giertycha od dawna nie ma w kraju, jednak jego wpisy w mediach społecznościowych sugerowały, że mógł pojawić się w Polsce. Dlatego Prokuratura Regionalna w Lublinie wystawiła dla mec. Giertycha kolejne wezwanie – 2 czerwca mieli je wręczyć funkcjonariusze CBA.
„Do mojej kancelarii właśnie przybyło trzech agentów CBA. Mnie nie było. Dodam, że przygotowujemy właśnie flagi w kancelarii, gdyż okna wychodzą na Nowy Świat, gdzie będzie przechodził Marsz. Agenci chcieli się rozejrzeć po pomieszczeniach. Ponieważ nie mieli nakazu przeszukania, zostali poproszeni o natychmiastowe opuszczenie kancelarii ” – napisał Roman Giertych na TT. Adwokat uważa, że była to próba zatrzymania go i prowokacja.\
Czytaj więcej
Roman Giertych, były wicepremier i minister edukacji narodowej, twórca Młodzieży Wszechpolskiej i współzałożyciel Ligi Polskich Rodzin, zapowiedział start w wyborach do Senatu z okręgu nr 90, obejmującego powiat poznański.
Tyle tylko, że lubelska prokuratura i zajmujące się sprawą CBA doskonale wiedzą, że Roman Giertych od dawna nie przebywa w Polsce, a już rok temu, w marcu prokuratura w komunikacie tłumaczyła, że „podejrzany od ponad roku ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości”. Wysłano już do niego pod różne adresy ponad 100 wezwań na przesłuchanie, wyznaczając 21 terminów – na wszystkie adresy w kraju i za granicą – wyjaśniała prokuratura, tłumacząc, dlaczego próbowała go zatrzymać i aresztować – nie zgodził się na to sąd. Dlaczego więc teraz wysłała CBA?