Niektórzy politycy opozycji już dziś wątpią w uczciwość przyszłych wyborów, powołując sie m.in. na inwigilację Pegasusem. To ma być usprawiedliwienie ewentualnej porażki?
Nie, to nie jest usprawiedliwienie. Właśnie dlatego chcemy wyjaśnić aferę Pegasusa, żeby uświadomić społeczeństwu, w jaki sposób władza posługuje się takimi narzędziami. Warto podkreślić, że Pegasus to nie jest po prostu system do podsłuchiwania i nagrywania. To jest system do całkowitej, ofensywnej inwigilacji człowieka i do śledzenia go w najintymniejszych sytuacjach. Umie rozszyfrowywać hasła i loginy, ściągać dane z chmury, umożliwia ukradzenie tożsamości. Ktoś może z innego urządzenia różne treści – jako my – wprowadzać, a osoba inwigilowana już nigdy się z tego nie wytłumaczy. Można podrzucać różne kompromitujące materiały, np. zdjęcia pedofilskie, i zanim ktoś się zdąży wytłumaczyć, spędzi wiele miesięcy w więzieniu.