Niektórzy politycy opozycji już dziś wątpią w uczciwość przyszłych wyborów, powołując sie m.in. na inwigilację Pegasusem. To ma być usprawiedliwienie ewentualnej porażki?
Nie, to nie jest usprawiedliwienie. Właśnie dlatego chcemy wyjaśnić aferę Pegasusa, żeby uświadomić społeczeństwu, w jaki sposób władza posługuje się takimi narzędziami. Warto podkreślić, że Pegasus to nie jest po prostu system do podsłuchiwania i nagrywania. To jest system do całkowitej, ofensywnej inwigilacji człowieka i do śledzenia go w najintymniejszych sytuacjach. Umie rozszyfrowywać hasła i loginy, ściągać dane z chmury, umożliwia ukradzenie tożsamości. Ktoś może z innego urządzenia różne treści – jako my – wprowadzać, a osoba inwigilowana już nigdy się z tego nie wytłumaczy. Można podrzucać różne kompromitujące materiały, np. zdjęcia pedofilskie, i zanim ktoś się zdąży wytłumaczyć, spędzi wiele miesięcy w więzieniu.
Czytaj więcej
Narracja PiS ws. nielegalnych podsłuchów oscyluje od dementowania wszelkich informacji, przez „inwigilowaliśmy tylko terrorystów”, po „podsłuchujemy legalnie”.
Może lepiej tego służbom nie podpowiadać....
Ależ ja właśnie dlatego mówię głośno o tym, co może się zdarzyć. I jestem pewna, że naszym służbom podpowiadać niczego nie trzeba, bo one ciesza się taką swobodą i mają tak bujną wyobraźnię, że są w tej kwestii samowystarczalne. Podczas wtorkowego posiedzenia komisji senackiej wysłuchaliśmy byłego szefa CBA Pawła Wojtunika i byłego wiceministra spraw wewnętrznych Adama Rapackiego. Ich relacje były wstrząsające, padło nawet sformułowanie o służbach jako „małpie z bombą atomową”. Bo ludzie, którzy zostali skazani w I instancji za przekraczanie uprawnień i wyłudzanie zgód na inwigilację, dwa dni po ułaskawieniu przez prezydenta, objęli ponowny nadzór nad służbami. Mariusz Kamiński został uhonorowany stanowiskiem koordynatora z kompetencjami nadanymi specjalnym rozporządzeniem, dającym mu praktycznie carte blanche w sprawach, za które wcześniej został skazany. Już wtedy można było przewidzieć, jak to się skończy.