Po weekendowym konwencie w zarządzie partii ostał się tylko Janusz Korwin-Mikke. Pozostali wiceprezesi, weterani towarzyszący liderowi od czasów Unii Polityki Realnej, stracili funkcje. Zastąpiły ich medialne gwiazdy ugrupowania: poseł Przemysław Wipler i popularny w internecie Konrad Berkowicz.
Czystki dotknęły też Rady Głównej, która akceptuje listy wyborcze i wyznacza strategię polityczną ugrupowania. Z jej 19 członków, tylko siedmioro dostało absolutorium (jeden z nich jest już poza partią). Wśród tych, których praca została oceniona negatywnie, byli dwaj dotychczasowi wiceprezesi – Jacek Wilk i Stanisław Żółtek.
Ten ostatni, europoseł z Małopolski, to główna postać opisywanego przez „Rz" sporu, który targał partią od majowych eurowyborów. Do tej pory ugrupowanie było kontrolowane przez grupę założycieli, której przewodził. Narazili się oni Korwin-Mikkemu, blokując wiele jego decyzji. Ostatnio otwarcie sprzeciwiali się budowie koła w Sejmie, krytykując przyjęcie posła niezrzeszonego Jarosława Jagiełły.
– Rada Główna to była spółdzielnia, w której zasiadali ludzie z dwóch regionów: Małopolski i Pomorza oraz pojedynczy ludzie Żółtka z innych regionów – przekonuje jeden z partyjnych rywali europosła.
Zwolennicy Żółtka ripostują, że to przeciw starym działaczom zawiązała się spółdzielnia „karierowiczów". – Dokonali wrogiego przejęcia na zasadzie „teraz k... my" – ocenia nasz rozmówca z wyciętej frakcji. Motorem zmian miał być Wipler, a pomagali mu szef warszawskiego oddziału Robert Gajda oraz współpracownicy Korwin-Mikkego: Arkadiusz Oziębło i Robert Oleszczak. – Mieli dużo czasu na objazd kraju – klaruje nasz rozmówca.