Trudno wyobrazić sobie gorszy moment na trafienie na celownik fiskusa niż ten, gdy podatnik siedzi w areszcie. Takie sytuacje się jednak zdarzają, a do tego w przepisach jest luka, której fiskus nie może jednak wykorzystywać. Potwierdza to wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) w Gliwicach.
Depozyt nieprawidłowy a PCC
Sprawa podatnika miała związek z podejrzeniem o unikanie opodatkowania za 2020 r. A skarbówka trafiła na jego trop, gdy w ręce pracownika komendy miejskiej wpadło 1,5 mln zł. To odkrycie potwierdzone zostało protokołem komisyjnego zapakowania depozytu wartościowego z końca lipca 2020 r.
Czytaj więcej
Nabywca mieszkania, którego urzędnicy pytali, za co je kupił, zapłaci 20 proc. podatku od ujawnionego depozytu. Uniknął za to 75-proc. daniny.
Podatnik stwierdził, że część tych środków, ok. 200 tys. zł, należy do teściów, z którymi mieszka razem z żoną. Miała to być pomoc w inwestycji. Fiskus przyjął te wyjaśnienia i wyłączył tę kwotę z postępowania o nieujawnione źródła. Ale wszczął inne, tj. w sprawie ustalenia podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC) od umowy depozytu nieprawidłowego.
Urzędnicy uznali, że podatnik faktycznie rozporządzał środkami pieniężnymi należącymi do teścia, co stanowiło realizację przesłanki umowy depozytu nieprawidłowego. Nie dali wiary zeznaniom teścia, że zięć nie miał wiedzy o przechowywanych pieniądzach. To dało asumpt do zastosowania sankcyjnej 20-proc. stawki PCC i zaowocowało 40 tys. zł daniny.