Myśląc o zawiłościach realiów prawnych w naszym kraju, nie mogę uwolnić się od „paradoksu Epimenidesa”. Jest to pętla logiczna, a raczej zimny prysznic dla tych, którzy uważają, że stwierdzenie najprostszej i najprawdziwszej prawdy jest prawdą ostateczną i nie ma swojego lustrzanego odbicia. Jak wiadomo, Kreteńczyk Epimenides w swoim poemacie stwierdził, że Kreteńczycy kłamią, a że on sam był Kreteńczykiem, zatem i on kłamie, mówiąc to zdanie, a zatem Kreteńczycy mówią prawdę, a zatem on też mówi prawdę, twierdząc, że Kreteńczycy kłamią itd. aż do ogłupienia. Inną, prostszą zabawą jest tzw. paradoks kartki i napis: „zdanie na odwrotnej stronie jest prawdziwe”. Na tej odwrotnej zaś trzeba napisać: „zdanie na odwrotnej stronie kartki jest fałszywe”. Możemy te kartki odwracać do końca życia, nie docierając do prawdy.
Takie skojarzenia prześladują mnie od dawna, a wzmogły się znacząco, kiedy Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła swój zdumiewający werdykt, w którym zaprzecza sama sobie. Oto na jednej kartce mamy dwie sprzeczne opinie wywodzące się z tego samego źródła. Z jednej wynika, że środki dla PiS-u na kampanię powinny być wypłacone, a z drugiej, że izba podająca się za sąd w tej sprawie w zasadzie sądem nie jest, a zatem jej wyroki nie są ważne. No kto zaprzeczy, że jest to żywcem jak z „paradoksu kartki”? Żeby rozwiązać tę pętlę, trzeba się znowu udać do izby, która według rozwiązującego nie ma prawa istnieć.
Joanna Szczepkowska: Jestem za niewypłacaniem PiS-owi pieniędzy
Oczywiście mam w tej sprawie swoje zdanie i jestem za niewypłacaniem PiS-owi pieniędzy, ale rzecz w tym, że ja za swoje zdanie nie muszę się obawiać konsekwencji karnych w wypadku, jeśli PiS dojdzie do władzy. Przynajmniej mam taką nadzieję. Ci, którzy w tej sprawie decydują, muszą się natomiast z tym liczyć, a wszystko jest w rękach wyborców. Wyborcy natomiast są wobec paradoksu tej kartki jeszcze bardziej bezradni i ogłupiali niż autorytety prawne.
Muszę zresztą powiedzieć, że nigdy jeszcze jako obserwatorka życia politycznego w Polsce nie widziałam takich oznak bezradności ze strony autorytetów właśnie. Chyba nigdy tyle razy nie padło publicznie stwierdzenie „nie wiem jak to rozwiązać”. Nigdy jeszcze tyle razy ktoś, kto miał zdanie poparte głęboką wiedzą, nie rozkładał rąk przed kamerami, okazując bezradność. Nikt jeszcze tak często nie umiał dobrać słów, nie plątał się w wypowiedziach, nie kończył ich niedopowiedzeniem. Tylko politycy po obu zainteresowanych stronach mówią prosto i jednoznacznie, choć całkiem inaczej.
Z wielkim zainteresowaniem i nadzieją czekałam na wypowiedź pani profesor Ewy Łętowskiej, która zawsze sprawy sprowadza do najrozsądniejszych wniosków opartych na wiedzy i moralnym kompasie. Myślałam, że padnie jednoznaczne zdanie, że pani profesor znajdzie nitkę, która rozwinie zamotany kłębek.