„Ta kasacja jest po prostu źle napisana” – to stwierdzenie, które jako dziennikarz sądowy nieraz słyszałem z ust sędziów SN. Czy często spotyka się pan z takimi przypadkami?
Źle napisane kasacje w sprawach karnych trafiają do Sądu Najwyższego bardzo często. Zauważmy, że granice uwzględnienia kasacji, które nakreślił ustawodawca, są dosyć wąskie. Nie łatwo zatem napisać kasację, która zakończy się sukcesem. Niestety szereg z tych, które rozpatrujemy, nie jest najwyższej próby i nie ma charakteru kasacyjnego. Nierzadko są to powtórzenia apelacji z nieco zmienionymi przepisami, na które wnioskodawca się powołuje. Zarzuty jednak są te same co w apelacji. Często w kasacjach na siłę próbuje się też wykreować nadzwyczajną przesłankę odwoławczą. W rezultacie znaczna część z nich oddalana jest jako oczywiście bezzasadne.
Czytaj więcej
Sąd Najwyższy oddalił kasację od wyroku uniewinniającego najbardziej znanego polskiego pirata drogowego.
Z jakimi błędami w kasacjach najczęściej spotykają się sędziowie w SN?
Składający kasacje często traktują postępowanie kasacyjne i Sąd Najwyższy jako sąd trzeciej instancji. Próbują zwracać uwagę SN na m.in. błędną ocenę dowodów czy nieprawidłowe ustalenia faktyczne, co w sposób oczywisty nie jest materią kasacyjną. W kasacji należy bowiem zwracać uwagę na rażące naruszenia prawa i to przede wszystkim takie, których dopuścił się sąd odwoławczy. A mamy bardzo dużą grupę kasacji, w których wytyka się błędy sądowi pierwszej instancji, co też jest popularnym niedociągnięciem. Wiele kasacji jest jedynie stylizowanych na kasacje, w których pozornie podnosi się zarzuty kasacyjne. W rzeczywistości jednak sprowadzają się one do niewłaściwej oceny dowodów albo błędnego rozumowania sądu.