W dyskusjach o biografii Ryszarda Kapuścińskiego mówi się o wszystkim, tylko nie o realiach PRL. Nikt nie chce pamiętać, jak ważną rolę propagandową odgrywał ruch solidarności z krajami Trzeciego Świata. Tego zapomnienia nie koryguje książka Artura Domosławskiego. Zabrakło w niej historycznego tła operacji ZSRR i krajów socjalistycznych w Ameryce, Azji i Afryce. A dopiero rozumiejąc działalność emisariuszy obozu w tropikach, można zrozumieć, jaką cenę dziennikarze z demoludów płacili za egzotyczne wyprawy i jaka była ich hierarchia celów podczas takich eskapad.
Starsze pokolenie nieco się wstydzi tamtych uwikłań i woli, by w ogóle o nich nie wspominać. Młodsi jak Domosławski powinni pamiętać, jakie były normy dziennikarstwa w PRL. A jednak dziś odgrzewają mit Kapuścińskiego, którego do dżungli i na sawannę pcha rzekomo wyłącznie miłość do mieszkańców tamtych krain. Debata o Kapuścińskim znów skupia jak w soczewce problemy z pamięcią o tym, czym był komunizm i jaka była cena płacona za przywileje, które dawał system.
[srodtytul]Kierunek dżungla![/srodtytul]
Droga do rewolucji w Londynie i Paryżu wiedzie przez Kalkutę!”. Kto i kiedy wypowiedział te słowa? To Lew Trocki, który w 1919 roku w czasie dyskusji nad strategią rewolucji światowej zachęcał do rozbudzania i rewoltowania uciemiężonych ludów Azji. Hasło solidarności z narodami kolonialnymi towarzyszyło komunistycznej propagandzie od jej początków. Po II wojnie światowej doszło już do konkretnej rozgrywki na licznych frontach: od Mongolii poprzez Chiny do północnej Korei i Wietnamu. W stalinowskiej Polsce lat 50. jedną z najbardziej popularnych pieśni był utwór duetu Fiszer i Sygietyński „Pochód przyjaźni” sławiąca narody, które albo już powstały przeciwko imperialistom, albo miały to uczynić za chwilę: „Dalej Młodzi Słowianie, dalej Grecy, Hiszpanie; Młody Chińczyk do marszu powstaje; Wnet dołączą tu inni: Czarni bracia z Wirginii; Bohaterscy pospieszą Malaje”.
Dziś o tajemniczych Malajach – komunistach z lat 40. – mało kto pamięta. Ale propaganda PRL co rusz informowała Polaków o kolejnych gwiazdach walki narodowowyzwoleńczej. Lata 50. to chwała bohaterskich bojowników północnej Korei i żołnierzy Mao walczących z Czang Kaj-szekiem. Połowa lat 50. to zachłyśnięcie się ruchem krajów Trzeciego Świata powstałym w Bandungu i wizja sojuszu krajów rozwijających się z państwami socjalistycznymi przeciw imperializmowi.