Życie jest bogatsze niż wyobraźnia i zastrzeżenia niektórych prawników i polityków. Reszta jest tylko kwestą organizacyjną.
Sobotnie postanowienie warszawskiego Sądu Apelacyjnego (zapadło po południu na posiedzeniu niejawnym) prawomocnie unieważnia zakaz Hanny Gronkiewicz-Waltz dla Marszu Niepodległości co oznacza, że mamy w Warszawie 11 listopada w tym samym miejscu dwa legalne marsze, choć być może w wielu miejscach będzie to faktycznie jeden marsz.
Porozumienie organizatorów Marszu Niepodległości z rządem co do "technicznego" przeprowadzenia dwóch marszów o tej samej godzinie i w tym samym miejscu, jest w tej sytuacji najlepszym wyjściem.
Drugi marsz - państwowy, przypomnijmy, zwołali prezydent Andrzej Duda z premierem Mateuszem Morawieckim po tym jak niespodziewanie, na cztery dni przed od dawna zgłoszonym Marszem Niepodległości rozwiązła go prezydent stolicy.
Są i będą głosy, że PiS wykorzystało lukę (po decyzji warszawskiego magistratu), by zapowiedzieć organizację państwowego marszu, ale trzeba przypomnieć te dramatyczne godziny po ogłoszeniu zakazu, kiedy jawiła się perspektywa, że żadnego (dużego) legalnego marszu na 100-lecie odzyskania Niepodległości w Warszawie nie będzie. Władze państwa przejęły więc inicjatywę.