Teraz się należy
Z tą oceną trudno się zgodzić. Dotychczas cudzoziemiec, o którym mowa w zmienianych przepisach, by móc otrzymać 500+, musiał na stałe mieszkać na terytorium RP nie tylko z dziećmi, których świadczenie dotyczy, ale też z małżonkiem – jeśli był w związku małżeńskim. Świadczenie nie przysługiwało, jeżeli mąż lub żona swoje centrum życiowe pozostawili poza granicami Polski. Tym samym odmawiano 500+, jeżeli np. ojciec wraz z dziećmi przyjechał z innego kraju do pracy w Polsce, zaś ich matka (jego małżonka) pozostała za granicą. Po nowelizacji nie będzie to miało już znaczenia. Wymagane będzie bowiem, aby to składający wniosek cudzoziemiec mieszkał w Polsce wraz z dziećmi, na które ma dostać 500+. Reszta rodziny może pozostawać w jego kraju pochodzenia. Tym samym dotychczasowy warunek wcale nie zostaje pozostawiony w niezmienionym kształcie – jak stwierdza minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Ulega on złagodzeniu do wymagania zamieszkiwania przez cudzoziemca z dziećmi, na które ma być przyznane świadczenie. Następuje zmiana normatywna, a nie jedynie doprecyzowanie istniejącej regulacji.
Skoro zatem dotychczas cudzoziemcy mieszkający z dziećmi w Polsce bez małżonka nie byli uprawnieni do otrzymywania na nie świadczenia 500+, a wskutek opisanej nowelizacji uzyskają to prawo, liczba uprawnionych po noweli do świadczenia cudzoziemców zwiększa się. Jak wynika z pisma ministra rodziny, nie dostrzegł on tej konsekwencji wprowadzanej zmiany. Znaczy to też, że nie uwzględnił jej konsekwencji finansowych. Być może uniknąłby tego przeoczenia, gdyby zmianę wprowadził na wcześniejszym etapie. Niestety, wersja skierowana do konsultacji jej nie zawierała.
Sejm też nie dostrzegł
Zmiana nie stała się przedmiotem dyskusji parlamentarnej. Jak wynika ze stenogramu z ostatniego posiedzenia sejmu, nie odniósł się do niej żaden z posłów, nie odnotowuje jej też ocena skutków regulacji autorstwa Biura Analiz Sejmowych. Ułatwienie otrzymania świadczenia 500+ przez cudzoziemców nie spotkało się też z jakimkolwiek głosem podczas prac sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Trudno uznać taką praktykę stanowienia prawa za prawidłową. Jeżeli była to zmiana podyktowana regulacjami unijnymi (np. dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2011/98/UE z dnia 13 grudnia 2011 r.), to związek między przyjętą treścią przepisów a normami prawa UE powinien zostać wyczerpująco wyjaśniony w rządowym uzasadnieniu projektu. Długofalowa i efektywna polityka migracyjna powinna być bowiem oparta na prawie dotyczącym cudzoziemców przyjmowanym po społecznej debacie i w konsensusie. Zmiany wprowadzane „po cichu" w tym obszarze nie tylko nie mają szans na dopracowanie w toku debaty publicznej – co jak pokazuje omawiany przykład owocuje mylnymi ocenami Ministerstwa – ale mogą wprost pogorszyć nastawienie Polaków do imigrantów i doprowadzić do wybuchu antagonizmów społecznych, z największą szkodą dla tych, którym nowa regulacja ma służyć. Obywatele muszą wiedzieć, dlaczego określone wsparcie „musi" zostać przyznane cudzoziemcom (np. z uwagi na określone regulacje unijne), a dlaczego „powinno być" przyznane. Wprowadzanie zmian na ostatnim etapie – już po akceptacji Stałego Komitetu Rady Ministrów i konsultacjach publicznych – czyni niekorzystne wrażenie.
Potrzeba wyjaśnienia wprowadzanej zmiany jest szczególnie jaskrawa z uwagi na wyrok NSA z 13 czerwca 2018 r. (sygn. I OSK 135/18). Sąd uznał w nim za zgodne z konstytucją dotychczasowe wymaganie od cudzoziemca ubiegającego się o świadczenie 500+ dla swoich dzieci, aby przebywał w Polsce wraz z małżonkiem. Przedstawił w tym aspekcie szereg argumentów:
– świadczenie ma przyczyniać się do trwałego wzrostu demograficznego na terytorium RP, a tego celu nie realizowałoby przyznawanie środków rodzinom, które z tym terytorium się na stałe nie wiążą;