Przy okazji odkurzony zostaje polski ślad w antyterrorystycznych operacjach, czyli sprawa tajnych więzień CIA. Trudno się spodziewać, że podjęcie tej sprawy w Hadze obudzi w Polsce takie emocje jak przed laty. Politycy, którzy byli w to zamieszani, są dziś na peryferiach polityki lub wręcz na emeryturach.
Od historii, która wydarzyła się w latach 2002–2003, zmienił się też świat. Rozwój tzw. Państwa Islamskiego, seria zamachów w Europie czy wojna w Syrii sprawiły, że walka z terroryzmem stała się bardziej bezwzględna, a likwidowanie podejrzanych o terroryzm łatwiejsze. Również za sprawą opinii publicznej, do której dotarło, że terroryzm nie jest zagrożeniem teoretycznym, ale czyha za rogiem na ulicach Brukseli, Paryża czy Londynu.
Czytaj także: Dochodzenie w Hadze o więzienia CIA
Dlatego nikt nie płakał, kiedy w jednym z gajów palmowych w okolicach irackiej Bakuby amerykańska dwustukilogramowa bomba zgładziła Abu Musaba az-Zarkawiego, jednego z twórców Państwa Islamskiego. Świat wydał też tylko cichy pomruk, kiedy wbrew regułom prawa międzynarodowego na terytorium Iraku zabito gen. Kasema Sulejmaniego, jedną z ważniejszych osób w Iranie.
Dlatego Trybunał nie zmieni dziś świata. Jego działanie zapewne nie wpłynie też na rozwój śledztwa w Polsce, które od lat trwa w zamrożeniu. Mimo zmiany kolejnych prokuratorów generalnych w sprawie tajnych więzień CIA nie doczekaliśmy się ani aktu oskarżenia, ani umorzenia. Pozostało tylko kontrowersyjne odszkodowanie, które Trybunał w Strasburgu zasądził od Polski więźniom przetrzymywanym na Mazurach.