Rz: Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego, której pan przewodniczy, kończy prace nad zmianami w części ogólnej kodeksu karnego. Po 15 latach przyszedł czas na zmiany czy drobne korekty?
Andrzej Zoll:
Mamy już za sobą prace nad procedurą karną, którą czeka prawdziwa rewolucja. Teraz przyszedł czas na część ogólną kodeksu karnego. Wiele się przez ten czas zmieniło. Weszliśmy do Unii Europejskiej, Internet stał się powszechnym narzędziem, a co za tym idzie, pojawił się nowy rodzaj przestępczości – internetowa. Nie możemy nie reagować na takie zmiany. Zawsze po latach przychodzi czas na korektę przepisów. Życie szybko idzie do przodu. Piętnaście lat temu trudno było przewidzieć, w jakim kierunku przestępczość pójdzie.
Sporo też zepsuli politycy, ścigając się w kolejnych nowelizacjach. Bywały posiedzenia Sejmu, podczas których rozpatrywanych było po kilka projektów zmian kodeksu karnego. Wystarczyła tragedia nagłośniona przez media i natychmiast był gotowy projekt zaostrzenia kar za to przestępstwo. Wiele z nich było zgłaszanych, choć nie było żadnych szans na ich uchwalenie.
To prawda. Kodeks karny miał pecha. Politycy szybko doszli do wniosku, że drogą populistycznych haseł, podkręcanych dyskusji bardzo łatwo poprawić sobie słupki poparcia. W efekcie kodeks był nowelizowany ponad 60 razy. I proszę mi wierzyć, nie zawsze były to zmiany potrzebne, bywało, że wręcz szkodliwe. I ostatni z powodów to wypełnienie braków, które rzeczywiście w przepisach były. Dostrzegła je praktyka, a teraz jest okazja, by przepisy uzupełnić.