Prof. Andrzej Zoll: Sądy zbyt często zawieszają wyroki

Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego kończy remanent w przepisach i przygotowuje zmiany. Jakich kar będzie w przyszłości więcej, czy elektroniczne bransolety na dłużej zagoszczą w naszym prawie i dlaczego sądy tak rzadko wymierzają kary grzywny – wyjaśnia Andrzej Zoll, profesor, przewodniczący KKPK, w rozmowie z Agatą Łukaszewicz.

Publikacja: 11.03.2013 08:36

Rz: Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego, której pan przewodniczy, kończy prace nad zmianami w części ogólnej kodeksu karnego. Po 15 latach przyszedł czas na zmiany czy drobne korekty?

Andrzej Zoll:

Mamy już za sobą prace nad procedurą karną, którą czeka prawdziwa rewolucja. Teraz przyszedł czas na część ogólną kodeksu karnego. Wiele się przez ten czas zmieniło. Weszliśmy do Unii Europejskiej, Internet stał się powszechnym narzędziem, a co za tym idzie, pojawił się nowy rodzaj przestępczości – internetowa. Nie możemy nie reagować na takie zmiany. Zawsze po latach przychodzi czas na korektę przepisów. Życie szybko idzie do przodu. Piętnaście lat temu trudno było przewidzieć, w jakim kierunku przestępczość pójdzie.

Sporo też zepsuli politycy, ścigając się w kolejnych nowelizacjach. Bywały posiedzenia Sejmu, podczas których rozpatrywanych było po kilka projektów zmian kodeksu karnego. Wystarczyła tragedia nagłośniona przez media i natychmiast był gotowy projekt zaostrzenia kar za to przestępstwo. Wiele z nich było zgłaszanych, choć nie było żadnych szans na ich uchwalenie.

To prawda. Kodeks karny miał pecha. Politycy szybko doszli do wniosku, że drogą  populistycznych haseł, podkręcanych dyskusji bardzo łatwo poprawić sobie słupki poparcia. W efekcie kodeks był nowelizowany ponad 60 razy. I proszę mi wierzyć, nie  zawsze były to zmiany potrzebne, bywało, że wręcz szkodliwe. I ostatni z powodów to wypełnienie braków, które rzeczywiście w przepisach były. Dostrzegła je praktyka, a teraz jest okazja, by przepisy uzupełnić.

Prawdziwą rewolucję przenieść ma instytucja warunkowego zawieszenia kary. Czy to sprawa Amber Gold i Marcina P., jej prezesa z sześcioma zawieszonymi wyrokami kar więzienia, jest powodem zmian?

Pośrednio tak, chociaż głównym powodem jest jednak sytuacja w więziennictwie. Mamy sto, a nawet nieco więcej  procent wypełnienia. Mamy także najmniejszą w całej Europie powierzchnię za kratami na jednego więźnia. To niepokojące. Taka sytuacja, z niewielkimi zmianami, utrzymuje się od lat. A jeśli jeszcze dodać, że około 70 tys. wyroków na karę pozbawienia wolności nie jest wykonywanych, ponieważ nie bardzo jest gdzie, to sytuacja wygląda jeszcze poważniej.

W takiej sytuacji coraz trudniej mówić o państwie prawa. Może więc powinniśmy pomyśleć o budowie kolejnych więzień albo rozbudowie obecnych?

Gdybyśmy decydowali się na budowę nowych więzień, to potrzeba by ich było drugie tyle. To chyba droga donikąd i żaden, nawet najlepszy budżet tego nie wytrzyma.

Jest jakieś wyjście, na które nas stać?

Radykalna zmiana polityki karnej.  W  więzieniach siedzą dziś ludzie, którzy niekoniecznie musieli tam trafić. Trzeba zarezerwować  je dla  naprawdę  niebezpiecznych, którzy popełnili ciężkie przestępstwa, i trzeba ich izolować. Pijani rowerzyści, których jest kilka tysięcy, chyba niekoniecznie muszą trafiać do więzień. To patologia naszego systemu.

Jak Komisja chce go zmienić?

Najkrócej mówiąc, stawiamy na mniej kar z warunkowym zawieszeniem, więcej grzywien i ograniczeń wolności. Polskie sądy najczęściej w całej Europie orzekają kary więzienia z warunkowym zawieszeniem. To  55 proc.  do 60 proc.wszystkich wyroków. Sporo z nich jest  zawieszanych na wyrost, bo sądy nie mają  wystarczających danych, by sporządzić  prognozę kryminologiczną oskarżonego. Do tego nie najlepszego stanu rzeczy przyczynił się też sam ustawodawca. Wprowadził tryb konsensualny, który pozwala prokuratorowi umówić się z oskarżonym na wyrok, pod warunkiem że ten potwierdzi fakt popełnienia przestępstwa. W takiej sytuacji nie trzeba prowadzić długiego postępowania. Wymiar sprawiedliwości korzysta więc na czasie w sprawach oczywistych. Problem tylko w tym, że w takich ekspresowych sprawach także jest dużo zawieszeń. A w tych przypadkach sąd jest zwolniony  z badania, czy skazany rokuje pozytywnie na przyszłość.  I tu właśnie mamy przypadek Amber Gold i jej prezesa z sześcioma zawieszonymi wyrokami. To jednak wcale nie jest rekord. W Polsce mamy przypadki zawieszeń nawet kilkudziesięciu wyroków wydanych na tę samą osobę. To nie koniec. Ponad 700 osób ma na koncie osiem zawieszonych wyroków, a liczba tych skazanych, którym karę zawieszono dwa czy trzy razy, idzie w tysiące. To jakieś nieporozumienie.

Czy po zmianie przepisów kar w zawieszeniu będzie więcej czy mniej?

Powinno być ich zdecydowanie mniej. Po pierwsze, obniżamy wymiar kary, którą będzie można zawiesić – z dwóch lat do roku więzienia. Po drugie, zanim sąd zawiesi karę, będzie musiał przyjrzeć się oskarżonemu i jego przeszłości, czyli zbadać prognozę kryminologiczną.

Taka polityka może jednak spowodować, że przybędzie skazanych za kratkami...

Nie, ponieważ proponujemy więcej grzywien i kar ograniczenia wolności. Dzisiaj nasze sądy bardzo rzadko wymierzają grzywnę jako karę samoistną. Zaledwie w 20 proc. spraw. Dla porównania – w Belgii jest to 90 proc.

Może polskie społeczeństwo jest po prostu biedniejsze. Jeśli ludzie nie zarabiają albo zarabiają niewiele, to trudno karać ich wielotysięcznymi grzywnami.

To nie do końca prawda. Z bardzo dokładnych analiz, jakie dostała Komisja,  wynika, że kara grzywny przekraczająca przeciętne miesięczne wynagrodzenie, tj. ok. 3,5 tys. zł, jest orzekana w niecałych 4 proc. wszystkich grzywien, a wyższa niż 5 tys. zł zaledwie w 1 proc.

Czyli nasze sądy są łagodne dla oskarżonych?

Nie twierdzę, że są łagodne. Nie mają po prostu dokładnej informacji o sytuacji majątkowej skazywanego. Podobnie jak nie wiedzą o jego warunkach życia, stosunkach osobistych, które mogłyby dać obraz do przygotowania prognozy kryminologicznej.

To wina sądów?

I prokuratury. Jedni i drudzy o informacje o finansach podsądnych powinny się zwracać do urzędów skarbowych. A robią to sporadycznie.

Sądów nie można zmusić, by to robiły?

Nie mamy zamiaru nikogo do niczego zmuszać. To sugestia, żeby częściej weryfikowały sytuację finansową oskarżonych. Jeśli to nie zadziała, mamy jeszcze inny pomysł, jest nim tzw. promocyjna grzywna. Jeśli ktoś zapłaci w terminie, będzie mógł szybciej liczyć na zatarcie skazania. Dziś przy ograniczeniu wolności i grzywnie są to trzy lata, my proponujemy, by było to sześć miesięcy. Przewidzieliśmy także rozwiązanie dla tych, którym jeszcze bardziej się spieszy. Jeśli zapłacą i złożą stosowny wniosek,  będą mogli od razu liczyć na zatarcie. To znakomicie przyspieszy egzekucję. W dodatku może też być zachętą dla tych, którzy dziś dobrowolnie poddając się karze albo idąc na tzw. ugodę z prokuratorem, wybierają karę z warunkowym zawieszeniem. A taka ulegnie zatarciu dopiero po okresie próby.

Wierzy pan, że sądy zaczną w końcu częściej orzekać karę ograniczenia wolności? Dziś wolą dać karę w zawieszeniu.

Tak. Chcemy zmienić kształt tej kary, wzbogacić ją o pewne nowe obowiązki. Może to  zadziała. Myślę, że sytuacja nie jest beznadziejna, także jeśli chodzi o prace społecznie użyteczne. To problem organizacji wykonywania tej kary przez samorządy. Tu nie trzeba zmieniać prawa. Samorządy powinny być bardziej aktywne. Mamy np. bielski okręg sądowy, w którym sądy orzekają zaledwie 3 proc. takich kar; w słupskim – jest ich 33 proc. Wygląda więc na to, że można. Samorządy, które dziś nie mają zbyt dużo pieniędzy, za to nie brakuje im zadań, które wykonać należy, powinny o tym pomyśleć. Na bezpłatnej pracy przy dobrej organizacji samorządy mogą zaoszczędzić.

Wszystko wskazuje na to, że odbywanie kary z elektroniczną bransoletą, czyli w dozorze elektronicznym, przyjęło się w naszym systemie i taka forma trafi na stałe do kodeksu karnego. Komisja uwzględniła to w swoich pracach?

Tak wykonywana kara też jest alternatywą.  Chcemy wykorzystać dozór np. przy karze ograniczenia wolności. Sąd będzie mógł zastosować wobec skazanego coś takiego jak dozór weekendowy. W ciągu tygodnia skazany  będzie normalnie chodził do pracy, a w soboty i niedziele posiedzi sobie przed telewizorem w domu pod dozorem elektronicznym. Taka możliwość może przekonać sądy do tej kary. Z elektronicznych bransolet zamierzamy także korzystać przy karze pozbawienia wolności  do  dwóch lat. Sąd w wyroku mógłby przesądzić, że skazany na trzy miesiące idzie do zakładu karnego, a pozostały czas, jaki ustali sąd, spędzi w reżimie dozoru elektronicznego.

Po części ogólnej kodeksu karnego przyjdzie czas na część szczególną. Możemy się spodziewać surowszych kar?

Absolutnie nie. Mamy w Polsce stan przestępczości w dolnych strefach średnich europejskich. To skomplikowane, ale naprawdę przestępczość w Polsce nie jest problemem poważnym. Tak naprawdę 12   rodzajów przestępstw z kodeksu karnego jest przyczyną 75 proc. wszystkich skazań. W dodatku nie są to najgorsze kryminalne przestępstwa. W mediach jest o nich głośno,  ale mamy spadek i zabójstw, i ciężkich uszkodzeń ciała. To nie jest jakiś  problem. Problemem jest prowadzenie w stanie nietrzeźwości, wypadki drogowe, bójki, oszustwa, kradzieże, kradzieże z włamaniem. Nie zamierzamy dopisywać kolejnych rodzajów przestępstw i zaostrzać kar. Chodzi nam o to,  żeby sądy wykorzystywały to, co mają. Jeśli popatrzymy dziś na wymiary kar za kradzieże, to widać, że doszło do spłaszczenia się wyroków.  Dziś za rozbój czy kradzież z włamaniem dostaje się tyle, ile za jazdę w stanie nietrzeźwości (bez wypadku) – na przykład rok, dwa lata w zawieszeniu. Samo zaostrzanie kar nic nie da. Trzeba pracować z sędziami, żeby pokazać, co źle działa.

prof. Andrzej Zoll -

sędzia, były prezes Trybunału Konstytucyjnego oraz były rzecznik praw obywatelskich

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd, weryfikując tzw. neosędziów, sporo ryzykuje
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Deregulacyjne pospolite ruszenie
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Adwokat zrobił swoje, adwokat może odejść
Opinie Prawne
Maria Ejchart: Niezależni prawnicy są fundamentem państwa prawa
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Łaska Narodu na pstrym koniu jeździ. Ale logika nie