Wojciech Tumidalski: Zmarnowana szansa Sądu Najwyższego

Członkowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie skorzystali z szansy uwiarygodnienia się w oczach opinii publicznej i przeszli do porządku dziennego nad tym, że udział w referendum grozi naruszeniem zasady tajności głosowania.

Publikacja: 06.10.2023 17:34

Wojciech Tumidalski: Zmarnowana szansa Sądu Najwyższego

Foto: Fotorzepa / Jerzy Dudek

Bywalcy festiwali w Jarocinie z lat 80. Może pamiętają, jak zespół Zielone Żabki śpiewał: „a kultura tu podobno jest, świadczy o tym nasz wspaniały dom kultury, nawet z jego okien płynie nieraz jazz, to dlaczego jest jak jest – nie rozumiem…”. Punk to muzyka raczej prosta i gwałtowna w przekazie, ale by ją pojąć w całości, trzeba oprócz muzyki usłyszeć też tekst – bo to on niósł najważniejszą treść.

Na podobnej zasadzie jak kultura w piosence Zielonych Żabek, w oczach Państwowej Komisji Wyborczej oraz Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego funkcjonuje zagadnienie tajności głosowania w referendum, połączonym w tym roku z wyborami do parlamentu.

Wyborca, który nie chce wziąć udziału w referendum, bo uważa, że rządzący czysto instrumentalnie wykorzystują tę instytucję, będzie zmuszony publicznie oświadczyć w lokalu wyborczym, że nie chce w nim głosować. Usłyszą to wszyscy obecni w lokalu, a komisja – odnotuje w spisie wyborców. Tym samym, w którym notuje, kto pobrał karty do głosowania na posłów i senatorów. I to jest problem z realizacją konstytucyjnego prawa do tajności głosowania.

Czytaj więcej

Brak udziału w referendum będzie odnotowany. SN oddalił skargę Trzeciej Drogi

Ale nie wszyscy go widzą. PKW uważa, że skoro ustawodawca – dla niepoznaki zwany racjonalnym – zdecydował się tak sformułować przepisy, to znaczy, że wszystko jest w porządku – i w swych kazał komisjom obwodowym właśnie tak robić. Podobnie Sąd Najwyższy – a konkretnie trzyosobowy skład Izby, która przez wielu prawników jest nazywana neoizbą. Wytyczne PKW zaskarżył komitet Trzecia Droga wskazując groźbę naruszenia zasady tajności referendum poprzez odnotowywanie udziału w nim na tej samej liście wyborczej, co w głosowaniu w wyborach.

SN problemu nie widzi. Na tak daleko idące zmiany jest już bardzo późno. Uznał, że jak nie ma dwóch list, to nie ma – po co drążyć? Może właśnie po to, by opinia publiczna dowiedziała się, że jest jakiś organ państwowy, który przywiązuje wagę do konstytucyjnych zasad?

Ulubiona przez ministra Ziobrę Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, do której hurtowo wysyła on swe skargi – nawet gdy powinien w innym trybie sprawę skierować do tej okropnej, „starej” Izby Karnej – miała szansę na legitymizację w oczach opinii publicznej. Kolejny raz ją zaprzepaściła. A przed Izbą jeszcze najdonioślejsze orzeczenie – o ważności wyborów. To w nim oceni, czy kampania była uczciwa i spełniała ustawowe rygory. Jeśli – tak samo jak nad kwestią tajności - prześlizgnie się nad poważnymi zarzutami dotyczącymi równości szans ugrupowań w kampanii wyborczej, tylko podobnie jak rządzący uzna, że wszystko było w porządku, trudno będzie o lepsze potwierdzenie, że po to właśnie urządzano czystkę w Sądzie Najwyższym, aby było jak w piosence Zielonych Żabek o kulturze, której obecność poświadcza istnienie domu kultury.

Opinie Prawne
Joanna Raglewska, Janusz Raglewski: Kilka uwag w kwestii nowelizacji przepadku pojazdu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Negocjacje pokojowe Donalda Trumpa. Ale co ze zbrodniami Putina?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sprawa MTK symptomem głębszego kryzysu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Demokracja walcząca walczy zawzięcie. Teraz także w USA
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Trump legalizuje korupcję. Co to oznacza dla europejskiego biznesu?