Wojciech Tumidalski: Lex Kaczyński. Prezes pod ochroną jak Naczelnik za sanacji

Autorzy zmiany w prawie cywilnym, która pozwoli uniknąć wysokich niekiedy kosztów zamieszczania przeprosin w mediach – świadomie lub nie – idą śladem rządów sanacji chroniącej cześć marszałka Piłsudskiego.

Publikacja: 30.01.2023 13:55

Co ciekawe, w tym wypadku partia twierdząca, że wspiera pokrzywdzonych, tym razem opowiada się przec

Co ciekawe, w tym wypadku partia twierdząca, że wspiera pokrzywdzonych, tym razem opowiada się przeciwko nim, a za sprawcami

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

7 kwietnia 1938 roku w życie weszła Ustawa o ochronie dobrego imienia Józefa Piłsudskiego, o której mówiło się, że była początkiem instrumentalizacji czy wręcz prywatyzacji prawa. Potem było z górki, ustrój PRL pozwalał na wiele. Osławione „lub czasopisma” z afery Rywina wyglądają stosunkowo niewinnie przy lex Ziobro, lex Sasin i kolejnych próbach unikania odpowiedzialności przez rządzących.

Ustawa z 1938 r. liczyła cztery artykuły, a najważniejszy brzmiał: Kto uwłacza imieniu Józefa Piłsudskiego podlega karze więzienia do lat pięciu. A jaki czyn miałby mu uwłaczać – oceniał wykonawca ustawy, minister sprawiedliwości.

Czytaj więcej

Lex Kaczyński to sposób na koszty przeprosin

Znaleźliśmy się niebezpiecznie blisko tego punktu. Zmiana procedury cywilnej spowoduje, że ten, którego dobra osobiste naruszono, nie doczeka się przeprosin w tym samym miejscu, w którym do naruszenia doszło. Naruszyciel zaś nie odczuje ciężaru odpowiedzialności, co wręcz może go zachęcić do kolejnych takich występów. Jeśli bowiem nie chce wykonać wyroku sądu i przeprosić, grozi mu „jedynie” do 15 tys. zł i publikacja w niezbyt popularnym Monitorze Sądowym i Gospodarczym. Tym samym kolejny raz okrojono uprawnienie wolnych mediów do należnych im środków z tytułu publikacji przeprosin nakazanych przez sąd.

A idą wybory – i w tych warunkach hasło „hulaj dusza, piekła nie ma” może tylko spowodować brutalizację kolejnych wypowiedzi, za które nie grozi faktyczna odpowiedzialność. I dotyczy to w takim samym stopniu naczelnika państwa rzucającego ciężkie zarzuty zdrady dyplomatycznej, jak i każdego, kto podobnie jak on nie zechce wykonać prawomocnego orzeczenia.

Do Trybunału Konstytucyjnego trafił wniosek I prezes Sądu Najwyższego, która kwestionuje zgodność z konstytucją przepisu Kodeksu postępowania cywilnego o przeprosinach

Prof. Krzysztof Szczucki, szef Rządowego Centrum Legislacji i kierownik Akademii Prawa i Sprawiedliwości już się ucieszył, że wreszcie sprawa tzw. zastępczego publikowania przeprosin zostanie uregulowana, bo „w tradycji kontynentalnej prawo cywilne nie służy karaniu”. Zaiste nie służy. Ale jak widać, przestaje ono też służyć kompensacji poniesionej szkody – a to źle. Co ciekawe, w tym wypadku partia twierdząca, że wspiera pokrzywdzonych, tym razem opowiada się przeciwko nim, a za sprawcami. Co więcej, zmieniając prawo cywilne, może pogorszyć ich sytuację, gdy pomówieni wybiorą drogę procesu karnego, o wiele surowszego.

A jeśli Senat wykreśli zmianę z ustawy? Nic takiego. Przecież do Trybunału Konstytucyjnego trafił wniosek I prezes Sądu Najwyższego, która kwestionuje zgodność z konstytucją przepisu Kodeksu postępowania cywilnego o przeprosinach. Zbieżność czasowa tych dwóch zdarzeń oczywiście może być przypadkowa. Ale gorzej, jeśli nie jest.

Czytaj więcej

Gutowski, Kardas: Chamstwo i kłamstwo kosztować będzie najwyżej 15 tys. zł

7 kwietnia 1938 roku w życie weszła Ustawa o ochronie dobrego imienia Józefa Piłsudskiego, o której mówiło się, że była początkiem instrumentalizacji czy wręcz prywatyzacji prawa. Potem było z górki, ustrój PRL pozwalał na wiele. Osławione „lub czasopisma” z afery Rywina wyglądają stosunkowo niewinnie przy lex Ziobro, lex Sasin i kolejnych próbach unikania odpowiedzialności przez rządzących.

Ustawa z 1938 r. liczyła cztery artykuły, a najważniejszy brzmiał: Kto uwłacza imieniu Józefa Piłsudskiego podlega karze więzienia do lat pięciu. A jaki czyn miałby mu uwłaczać – oceniał wykonawca ustawy, minister sprawiedliwości.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?