Tymczasem eksperci rządowi i niektórzy posłowie, a nawet europosłowie nawołują do zaostrzenia konfliktu z UE i o zaprzestanie płacenia unijnych składek. Zachęcają rząd do „pożyczania pieniędzy gdzie indziej’’. Oczywiście nie podają, na jakich warunkach i na jaki procent. Zapominają też o innych finansowych zależnościach.
Konflikt jest zawsze kosztowny. Niezgoda i proces prawno-polityczny mają wysoką cenę. Traci na tym całe nasze społeczeństwo, a już z pewnością samorządy.
Konflikt uderza w strony skonfliktowane. Podważa wiarygodność Komisji Europejskiej i instytucji UE, ale też naszego rządu, który nie umie albo nie chce prowadzić efektywnego dialogu. Dialog ma być korzystny dla społeczeństwa i dla interesów państwa, zwłaszcza w tak trudnych czasach, kiedy potrzebujemy sprzymierzeńców na arenie europejskiej i międzynarodowej. Dużo się u nas mówi o tzw. konsensusie politycznym, ale mało który polityk go rozumie, nie mówiąc już o wprowadzaniu w życie. Konsensus oznacza zgodę albo porozumienie głównych sił politycznych państwa w sprawach najważniejszych, tj. obronność, polityka zagraniczna, polityka gospodarcza, swobody obywatelskie czy pozyskiwanie środków finansowych na rozwój i podniesienie poziomu życia mieszkańców. Taka umowa nie ma charakteru prawnego, ale wiąże się z ogólnie przestrzeganą kulturą polityczną danego państwa. Chodzi bowiem o zapewnienie stabilności rozwoju państwa i całego narodu, co powinni rozumieć liderzy i działacze różnych, nawet przeciwnych, organizmów politycznych. Czy tak jest u nas?
Sprawa pozyskania środków z UE na rzecz KPO to kwestia strategii finansowej państwa, zatem bardzo pilna. Wszystkie ugrupowania polityczne powinny o to zabiegać dostępnymi sobie środkami.
Konieczny dialog
Rząd natomiast powinien rozważyć wszystkie możliwości prawne i dyplomatyczne, które mogłyby doprowadzić do odblokowania funduszy UE. Spór powinien się przerodzić w dialog oraz współpracę z Komisją Europejską i innymi instytucjami UE. Traktaty europejskie są bazą do prowadzenia negocjacji. Do takiej współpracy zachęca państwa UE preambuła i wiele artykułów Traktatu o Unii Europejskiej (TUE), np. art. 1, 2, 3, 4, 11, 12, 13, a także zapisy Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE). Unia Europejska jest wspólnotą wolnych i suwerennych państw, zatem dialog powinien być fundamentem wspólnego rozwoju. Żeby rozmawiać, trzeba mieć świetną i przekonaną kadrę dyplomatyczną i urzędniczą. Profesjonalizm popłaca w promocji spraw ważnych dla państwa. Tutaj rząd RP powinien uruchomić public relations na szczeblu międzynarodowym. Kto ma dbać o dobry wizerunek Polski? Konflikt Polski z UE jest też źle widziany przez inne państwa członkowskie. To rodzaj niepotrzebnego napięcia na linii Warszawa–Bruksela, zwłaszcza że mamy już konflikt otwarty na linii Warszawa–Moskwa. Prowadzenie konfrontacji na dwa fronty jest bardzo niebezpieczne dla Polski. Dlatego niezrozumiałe jest zacietrzewienie wielu polityków obozu rządzącego. Liberalność Komisji jest ogólnie znana, ale nie powinna być przeszkodą, aby prowadzić dialog zgodny z interesem naszego państwa. Nie jest nam teraz potrzebny spór z Brukselą, ale budowanie sojuszy, bo jesteśmy państwem przyfrontowym.
Niektórzy wysocy rangą politycy partii rządzącej radzą zaskarżyć Komisję Europejską do TSUE za bezprawne blokowanie polskiego KPO. Miałoby to tylko element propagandowy dla obozu rządowego, ale też mizerny skutek prawny. Spór zostanie rozciągnięty w czasie, co nie leży w naszym interesie. Czekamy bowiem na pieniądze, które powinny przyjść jak najszybciej. Łatwo sobie wyobrazić, że Komisja przygotuje takie argumenty prawne (sami podpisaliśmy wiele zobowiązań), które sędziowie TSUE będą ważyć wyżej niż zażalenia naszego rządu. To będzie efekt odwrotny do naszego interesu narodowego. Czy warto zatem wojować, będąc całkowicie osamotnionym? Ten eksperyment nas drogo kosztuje. Te działania świadczą o słabości państwa polskiego.