Nie będzie „okrągłego stołu” z UE i wielkimi platformami internetowymi ws. polskich wyborów prezydenckich – dowiaduje się Deutsche Welle. Komisja Europejska nie komentuje sprawy, choć niecały miesiąc temu pytana o organizację tego wydarzenia wiceprzewodnicząca wykonawcza Komisji Europejskiej ds. suwerenności technologicznej Henna Virkkunen odpowiedziała: „myślę, że stanie się to w nadchodzących tygodniach”. Na jej słowa ostro zareagowała prawicowa opozycja w Polsce.
„Nie pozwolimy, żeby obce ośrodki decydowały, jaki będzie wynik wyborów prezydenckich w Polsce!” – zapowiadała europosłanka Konfederacji Anna Bryłka (należy do frakcji Patrioci dla Europy, stworzonej przez Viktora Orbana).
Poseł PiS: Komisja Europejska otwarcie zapowiada ingerencję w polskie wybory
Były minister edukacji w rządzie Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Czarnek stwierdził w TV Republika, że to „bezprecedensowa próba ingerencji w wewnętrzne wybory państwa członkowskiego ze strony elit UE”, a unijne „elity” i polski premier Donald Tusk próbują doprowadzić do sytuacji, w której „mogliby, tak jak w Rumunii, unieważnić wybór Karola Nawrockiego”, kandydata popieranego przez PiS.
Czytaj więcej
Kandydatów na prezydenta Polski prawie nie widać zza europejsko-amerykańskiej wojenki. A jednak w...
Jarosław Kaczyński, prezes PiS, komentując słowa Virkkunen stwierdził z kolei, że „to są wyraźne przygotowania”, żeby „powtórzyć to, co stało się w Rumunii” oraz obrona „odrażającego tzw. liberalno-demokratycznego, a w istocie antydemokratycznego systemu przed zmianą i odbudową demokracji”. Kaczyński i Czarnek nie wspomnieli jednak o przyczynie unieważnienia I tury wyborów prezydenckich w Rumunii. Tamtejszy sąd uznał, że kandydat Calin Georgescu manipulował wyborami w mediach społecznościowych i oszukiwał w kwestiach finansowania kampanii.