Sąd Okręgowy w Hadze 20 kwietnia 2016 r. uchylił wyroki wydane przez Stały Sąd Arbitrażowy w Hadze zobowiązujące Rosję do zapłaty odszkodowania w łącznej wysokości ponad 50 mld dol. na rzecz byłych akcjonariuszy upadłego koncernu naftowego Jukos. Z całą pewnością orzeczenie to rozpoczyna kolejny etap wieloletniego sporu między spółkami Yukos Universal Limited, Hulley Enterprises Limited i Veteran Petroleum Limited a Federacją Rosyjską.
Warto przypomnieć, że uchylone wyroki zapadły w serii międzynarodowych postępowań arbitrażowych zainicjowanych w 2005 r. przez byłych akcjonariuszy Jukosu przeciwko Federacji Rosyjskiej. W postępowaniach tych powodowie zarzucali Rosji, że jej działania doprowadziły do bankructwa spółki i nacjonalizacji jej majątku. Suma żądań zgłoszonych w arbitrażu przekraczała 114 mld dol. Sprawy te zostały rozstrzygnięte przez Stały Sąd Arbitrażowy w Hadze na korzyść byłych akcjonariuszy Jukosu w wyrokach wstępnych z 30 listopada 2009 r., a następnie w wyrokach końcowych z 18 lipca 2014 r. Łączna kwota zasądzonych odszkodowań – ponad 50 mld dol. – była najwyższą w historii tego typu postępowań, mimo że stanowiła mniej niż połowę żądania powodów.
W ślad za wyrokami arbitrażowymi poszły spektakularne działania mające na celu ich egzekucję, polegające m.in. na zajęciu mienia państwowego należącego do Rosji w takich krajach jak Francja czy Belgia, w szczególności kont rosyjskich ambasad i przedstawicielstw Rosji przy Unii Europejskiej oraz NATO.
Dwa punkty widzenia
Kiedy wiadomość o wyrokach końcowych obiegła świat, wywołała zrozumiałe zainteresowanie nie tylko w środowisku prawników zajmujących się arbitrażem międzynarodowym. Oto bowiem niezależny od jakiegokolwiek państwa trybunał arbitrażowy zasądził bezprecedensowo wysokie odszkodowanie, które z łatwością mogłoby co najmniej zdestabilizować finanse zdecydowanej większości państw świata. Dla Rosji było to tym bardziej dotkliwe, że zbiegło się w czasie z gwałtownym pogorszeniem koniunktury na rynkach surowcowych.
Ocena wyroków arbitrażowych daleka była od jednoznaczności. Z jednej bowiem strony dla „lobby proinwestorskiego" oznaczały one potwierdzenie, jak potężnym narzędziem w ręku inwestora zagranicznego może być arbitraż inwestycyjny w stosunkach z państwem goszczącym. Z drugiej strony, z punktu widzenia „propaństwowego", wyroki te uświadomiły skalę ryzyka, jakie suwerenne państwo ponosi w związku z poddaniem się kompetencji międzynarodowych trybunałów arbitrażowych, czy to na podstawie dwustronnych umów o ochronie i popieraniu inwestycji (BIT), czy to na podstawie umów wielostronnych, jak np. traktatu Karty Energetycznej. To właśnie Karta Energetyczna, która została podpisana, ale nigdy nie była ratyfikowana przez Rosję, stanowiła podstawę rozstrzygnięcia w sprawie przeciwko Rosji.