Skarga KE ws. ustawy o Sądzie Najwyższym - komentuje Wojciech Tumidalski

Klamka zapadła. Skarga Komisji Europejskiej do Trybunału Sprawiedliwości UE to już nie tylko medialny przedmiot spekulacji, lecz fakt dokonany. Trudno zresztą było spodziewać się czego innego gdy polskie władze zrobiły tak wiele by kwestie praworządności w kraju i niezależności władzy sądowniczej od polityki znalazły się przed unijnym trybunałem. Nieoczekiwane odwiedziny premiera Morawieckiego w gabinecie prezes Gersdorf nic tu nie zmieniło.

Aktualizacja: 24.09.2018 13:29 Publikacja: 24.09.2018 12:38

Skarga KE ws. ustawy o Sądzie Najwyższym - komentuje Wojciech Tumidalski

Foto: 123RF

Teraz to europejscy sędziowie będą rozstrzygać sprawę, która stanęła przed nimi w wyniku działań polskich polityków. Dla tych ostatnich to wygodne rozwiązanie i kłopot z głowy. Będą mogli powiedzieć: to nie my, to ten luksemburski trybunał.

Czytaj także: Chrabota: Koniec manewrów, wniosek jest w Trybunale

Czytaj także: Polska do Trybunału Sprawiedliwości za Sąd Najwyższy

Komisja chce, by jej skarga była rozpoznana w trybie przyśpieszonym i aby Trybunał do czasu wydania wyroku zawiesił sporne przepisy o przenoszeniu sędziów Sądu Najwyższego w przedwczesny stan spoczynku. Tym samym unijny Trybunał zdublowałby decyzję polskiego SN, który zrobił to samo gdy zadawał pytania prejudycjalne – czego Warszawa nie uszanowała, wysyłając pisma do sędziów z informacją, że z mocy ustawy są w stanie spoczynku. Czy da się cofnąć czas? Może brak formalnego postanowienia prezydenta (z kontrasygnatą premiera) będzie teraz dla TS UE podstawą do przywrócenia tych sędziów do orzekania i zakazania powoływania nowych. Za złamanie takiej decyzji grożą wymierne kary, tak jak przy wycince Puszczy Białowieskiej. Nie wiadomo, jak będzie z ich egzekucją – precedensu niewykonania postanowień zabezpieczających dotąd nie było.

Trybunał chyba zgodzi się na wniosek komisji o tryb przyśpieszony – bo właśnie ogłoszono, że w taki sposób, ale w osobnym trybie, rozpoznane będzie pięć pytań prejudycjalnych SN, zresztą z tej samej dziedziny. Komentatorzy sportowi oceniliby pewnie, że szala zwycięstwa przechyla się na stronę sędziów.

 

Chyba wszyscy – i strona rządowa i jej krytycy – spodziewają się tego, jakiej treści będą werdykty Luksemburga. Jak zwykle jednak chodzi o to, co zrobią z nimi politycy. To, czy i jak je uszanują oraz wdrożą będzie odpowiedzią na pytanie, czy pozostajemy w Unii Europejskiej, czy idziemy w przeciwną stronę.

Teraz to europejscy sędziowie będą rozstrzygać sprawę, która stanęła przed nimi w wyniku działań polskich polityków. Dla tych ostatnich to wygodne rozwiązanie i kłopot z głowy. Będą mogli powiedzieć: to nie my, to ten luksemburski trybunał.

Czytaj także: Chrabota: Koniec manewrów, wniosek jest w Trybunale

Pozostało 82% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?