Jest na to wielka szansa, choć z drugiej strony ciekawe, czy teraz zainteresowanie komisji i trybunału nie skupi się na Krajowej Radzie Sądownictwa i nowych izbach w SN.
Czytaj także: Nowa ustawa o SN. Polska chce powrotu do rozmów z Brukselą
Ale nowelizacja ma też wielki wpływ na naszą sytuację wewnętrzną – szczególnie w samym SN oraz w Naczelnego Sądu Administracyjnego, z którego wcześniejsze nowelizacje także przenosiły sędziów w wieku ponad 65 lat w przyśpieszony stan spoczynku. Teraz mieliby wrócić do orzekania i na prezesowskie stanowiska.
Razem z tym powrotem sędziów czeka kusząca oferta. Kto z przywracanych sędziów SN zechce jednak odejść w stan spoczynku, dostanie dożywotnie uposażenie w pełnym wymiarze, zamiast 75 proc., które przysługuje emerytowanym sędziom. Promocja trwa tydzień. Czy będą chętni na taką niemoralną propozycję? Pewien znany sędzia SN obawia się, że niestety tak. Niestety, bo przecież pensje sędziów najwyższych szczebli naprawdę odpowiadają konstytucyjnemu wymogowi godnych zarobków i różnica między 75 a 100 procent może wynieść nawet kilka tysięcy złotych. To w Polsce niemałe pieniądze pozwalające na więcej niż godne życie w zamian za służbę w wymiarze sprawiedliwości, która – jak przecież wszyscy sędziowie deklarują – jest ich misją i posłannictwem.
„Złote spadochrony" były już, gdy rozłączano prokuraturę i ministerstwo sprawiedliwości. Skorzystali z nich wtedy m.in. Bogdan Święczkowski i Dariusz Barski, co powszechnie krytykowano. Ci dwaj prokuratorzy powrócili ze stanu spoczynku gdy PiS przejął władzę. Teraz rządzący oferują spadochron diamentowy.