Uchwalona w ubiegłym tygodniu nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym i decyzja, by wykonać postanowienie zabezpieczające Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, mają niezwykłe znaczenie. Potwierdzają to, co zawsze wiedzieliśmy: że sędziowie Sądu Najwyższego nigdy nie przeszli w stan spoczynku. Oznaczają też zachowanie integralności i niezależności Sądu Najwyższego.
Spór o praworządność się nie kończy
Nie jest to tylko i wyłącznie rezultat sporu między Komisją Europejską a rządem. To, że cała sprawa trafiła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, było poprzedzone różnymi działaniami społeczeństwa obywatelskiego oraz autorytetów w proteście wobec niekonstytucyjnych zmian. Istotną rolę odegrał w tym także list Lecha Wałęsy.
Nie należy jednak tej decyzji interpretować w kategoriach wielkiego sukcesu, który wieńczy spór prawny o praworządność w Polsce.
Praworządność polega na poszanowaniu wartości, które zapewniają ochronę przed arbitralną władzą. Nie można zapominać, że cały czas mamy problem z niezależnością Trybunału Konstytucyjnego, co powoduje, że ustawodawstwo nie może być należycie weryfikowane. Wciąż też nie wykonano rekomendacji Komisji Weneckiej dotyczących ustawy o Prokuraturze oraz uprawnień do inwigilacji.
Warto pamiętać, że Sąd Najwyższy ma znaczenie symboliczne i jest „mózgiem" wymiaru sprawiedliwości, ale codzienna walka o niezależność sądownictwa odbywa się na poziomie niższych instancji i ma ścisły związek z tym, co się dzieje w Krajowej Radzie Sądownictwa.